W nocy z środy na czwartek Maciej Lampe podpisał kontrakt na grę w rozgrywkach Energa Basket Ligi. Nowym pracodawcą polskiego środkowego został King Szczecin. Pierwsze sygnały o tym, że 35-latek może zagrać w PLK pojawiły się w listopadzie, ale dopiero po miesiącu udało się sfinalizować transakcję. Pilotujący jego transfer agent Tarek Khrais nie ukrywa, że Lampe początkowo czekał na ofertę z Azji (konkretnie z Chin).
- Maciek po zakończeniu sezonu w Bahrajnie czekał na ofertę z Chin. Jednak z różnych względów żadna ciekawa propozycja się nie pojawiła. Trzeba wziąć pod uwagę to, co dzieje się na świecie. Nadal jest pandemia koronawirusa, więc wcale nie jest tak łatwo o wielkie oferty. Usiedliśmy do rozmów z Maćkiem i razem stwierdziliśmy, że to jest dobry czas na to, by wreszcie zagrał w Polsce, choć sam na początku nie spodziewałem się tego, że uda się to zrealizować. Zakładałem, że to mało realne, ale z każdym dniem sprawy szły w dobrym kierunku - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty.
Nazwisko Lampego pojawiło się w notesach kilku klubów z PLK, ale od samego początku najbardziej zdeterminowany był King Szczecin, który chce w końcu powalczyć o coś wielkiego w PLK. Lampe ma w tym pomóc. Ze słów jego agenta wynika, że duży wpływ na decyzję samego zawodnika miał fakt, że w ostatnich dniach do Szczecina trafił hiszpański trener Jesus Ramirez. Okazuje się, że obaj mają wspólnych znajomych.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tiki-taka Barcelony w... Arabii Saudyjskiej. Ręce same składają się do oklasków
- Ofert i zapytań z Polski było całkiem sporo, kilka klubów wyrażało chęć zatrudnienia, ale od samego początku najbardziej zdeterminowany był King Szczecin. Swoje zrobił trener z Hiszpanii Jesus Ramirez, który rozmawiał z zawodnikiem. Obaj mają wspólnych znajomych, m.in. trenera od przygotowania motorycznego, z którym Maciek pracował w Hiszpanii - zdradza Khrais.
- Ważny jest także fakt, że zawodnik będzie mógł komunikować się z trenerem w języku hiszpańskim, poza tym odpowiada mu filozofia Jesusa Ramireza, który chce grać szybką koszykówkę. Teraz w PLK podobny styl preferują Żan Tabak w Zastalu i Alessandro Magro w MKS-ie - dodaje.
Khrais, który w ostatnich latach przeprowadził sporo głośnych transferów w PLK (m.in. Walter Hodge czy Quinton Hosley), nie ukrywa, że dawno w Polsce nie było zawodnika z tak wielkim CV. 35-latek w przeszłości reprezentował barwy Phoenix Suns, New Orleans Hornets, Houston Rockets, Realu Madryt czy FC Barcelona. To jeden z najlepszych polskich koszykarzy w historii. Teraz - po raz pierwszy w karierze - wystąpi na parkietach PLK. - Szczerze? To chyba największy transfer zawodnika z takim CV do PLK - mówi.
Warto nadmienić, że tego transferu nie byłoby, gdyby nie właściciel Krzysztof Król, który wyłożył bardzo duże pieniądze (jak na polskie warunki) na pozyskanie 35-letniego koszykarza. Jak duże? Khrais o konkretnej sumie nie mówi, choć w kuluarach mówi się o kwocie w przedziale 15-20 tys. dolarów miesięcznie.
- Transfer pod względem finansowym jest z wyższej półki, ale proszę nie myśleć, że jest to kwota niebotyczna. To dobry, solidny kontrakt na poziomie europejskim, w którym też są zawarte dobre premie - komentuje.
Warto dodać, że w kontrakcie Lampego jest zapis umożliwiający mu opuszczenie Polski w trakcie sezonu, jeśli zgłosi się po niego inny klub, ale tylko i wyłącznie z Azji.
- Klauzula ma bardzo krótki okres. Na dodatek gdyby taka oferta się pojawiła, to właściciel klubu ze Szczecina, pan Krzysztof Król, będzie miał możliwość wyrównania propozycji - tłumaczy Tarek Khrais.
Lampe do Szczecina przyjedzie 5-6 stycznia. Wszystko wskazuje na to, że 35-latek na polskich parkietach zadebiutuje we Włocławku (mecz z Anwilem - 9.01). Zawodnik obecnie przebywa w Hiszpanii, gdzie trenuje i spędza czas z rodziną.
Po raz ostatni występował w październiku w zespole Al-Manama z Bahrajnu. Od kilku lat był związany z ligą chińską, która słynie z tego, że kluby oferują zagranicznym zawodnikom lukratywne kontrakty. Nie ma ich tam wielu, ale są największymi gwiazdami rozgrywek.
Zobacz także:
Anwil Włocławek zerwał umowę z Amerykaninem. Dlaczego? Czy jego agent wytoczy działa? A może klub?
Poważna kontuzja zatrzymała świetny sezon. Przemysław Żołnierewicz: Nie boję się o przyszłość [WYWIAD]
Kamil Łączyński: Wiem, że są osoby, które nie chciały mnie w Anwilu [WYWIAD]
Lockdown w Niemczech, a Polak szaleje na parkietach. "To idealne miejsce dla mnie" [WYWIAD]