EBL. Anwil wyszarpał mecz z Arką, McKenzie Moore w końcu z triple-double

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: McKenzie Moore
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: McKenzie Moore
zdjęcie autora artykułu

Pojedynek sąsiadów w tabeli Energa Basket Ligi dla Anwilu Włocławek. Podopieczni Marcina Woźniaka ograli Asseco Arkę Gdynia 86:78, a McKenzie Moore pokazał, że z meczu na mecz jest zdecydowanie lepszy.

To był ważny sprawdzian dla włocławian, którzy nie mogą pozwolić sobie już na wpadki. Arka długo trzymała się dzielnie, ale na finiszu to Anwil miał więcej jakości.

"Rottweilery" w pierwszej połowie musiały gonić wynik, bo z Arką niemal w pojedynkę walczył Ivan Almeida (17 punktów do przerwy). Goście grali mądrze i rozważnie, trafiali z dystansu i po dwudziestu minutach gry prowadzili.

Po zmianie stron z punktowaniem "włączył się" Ivica Radić, a niesamowitą partię rozgrywał McKenzie Moore. Amerykanin spotkanie zakończył z dorobkiem 22 punktów, 12 zbiórek, 11 asyst i 4 przechwytów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa szykuje formę na święta

Arka tradycyjnie wyszła bez kompleksów - w drugiej kwarcie po skutecznej próbie z dystansu Igora Wadowskiego prowadziła nawet 26:17. Wyzwanie rywalom rzucił wspomniany już Almeida i to głównie dzięki niemu "Rottweilery" na przerwę schodziły przegrywając różnicą zaledwie punktu.

W drugiej części trwała wymiana ciosów - było tak do stanu 64:63 dla Arki. Wtedy mecz przejął Moore. Amerykanin skutecznie penetrował pod kosz, był bezbłędny na linii rzutów wolnych, ale co najważniejsze - groził rzutem z dystansu, wykorzystał 3 z 8 prób zza łuku. W kluczowym fragmencie to on zdobył osiem punktów z rzędu, a Anwil odskoczył na siedem "oczek".

Moore w drugiej połowie był kluczowy, bo skuteczność opuściła Almeidę. Kabowerdeńczyk forsował trudne rzuty i przeprowadzał złe akcje. W końcówce jednak trafił ważne rzuty dokładając swoją cegiełkę do zwycięstwa, a mecz zakończył jako jego najlepszy strzelec.

Arka na finiszu próbowała ratować wynik rzutami zza łuku, ale brakowało skuteczności - finalnie wyniosła ona 29 procent (10/34 w tym elemencie). Goście przegrali też wyraźnie walkę na tablicach (34:45 w zbiórkach).

Anwil Włocławek - Asseco Arka Gdynia 86:78 (17:23, 24:19, 19:16, 26:20)

Anwil: Ivan Almeida 24 (12 zb), McKenzie Moore 22 (12 zb, 11 as), Rotnei Clarke 13, Ivica Radić 12 (10 zb), Garlon Green 7, Krzysztof Sulima 6, Walerij Lichodiej 2, Andrzej Pluta 0, Adrian Bogucki 0, Artur Mielczarek 0.

Arka: Bartłomiej Wołoszyn 19, Przemysław Żołnierewicz 17 (12 zb), Krzysztof Szubarga 11, Mikołaj Witliński 10, Adam Hrycaniuk 7, Igor Wadowski 5, Wojciech Czerlonko 5, Filip Dylewicz 4, Marcin Malczyk 0, Marcin Kowalczyk 0.

# Drużyna M Z P + - Pkt
1 Enea Stelmet Zastal Zielona Góra 302732853235757
2 Legia Warszawa 302192540230651
3 Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski 3020102547238450
4 WKS Śląsk Wrocław 3020102513237750
5 Trefl Sopot 3019112531237949
6 Polski Cukier Start Lublin 3017132433241447
7 King Szczecin 3017132354241547
8 PGE Spójnia Stargard 3016142505247246
9 MKS Dąbrowa Górnicza 3014162470253944
10 Arriva Polski Cukier Toruń 3012182579262342
11 Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz 3012182572267742
12 Tauron GTK Gliwice 3011192455255041
13 Anwil Włocławek 3010202481258040
14 HydroTruck Radom 3010202333248540
15 Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia 308222233258438
16 SKS Starogard Gdański 306242558281536

Zobacz także: Jak "Król Almeida" wracał do Polski. "Anwil to dla mnie coś więcej" Osłabieni lepsi od wzmocnionych. Legia Warszawa nadal niepokonana w domu

Źródło artykułu: