EBL. Anwil Włocławek jak doktor Jekyll i pan Hyde. Ivica Radić: Będziemy coraz lepsi

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Ivica Radić
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Ivica Radić

- Pokazaliśmy jak na razie dwie twarze. Jestem przekonany, że będziemy coraz lepsi. Czas pracuje na naszą korzyść - deklaruje Ivica Radić. Anwil Włocławek w środę rozpoczyna walkę o udział w fazie grupowej Ligi Mistrzów.

Zespół Anwilu Włocławek na początku tego sezonu jest jak "Doktor Jekyll i pan Hyde". W jednych meczach (Stelmet, Start i Trefl) kompletnie zagubiony, w których trudno się patrzyło na grę podopiecznych Dejana Mihevca, ale były też spotkania, w których włocławianie pokazywali inną twarz, tę lepszą, taką, którą chcą oglądać kibice. Tak było w starciach ze Stalą i GTK.

Przed meczem z GTK w szatni Anwilu odbyły się męskie rozmowy. Padły mocne słowa. Przemówił kapitan Walerij Lichodiej, głos zabrali także inni koszykarze.

Rozmowy w szatni pomogły. Anwil zagrał jak zespół. Włocławianie byli agresywnie od pierwszej minuty, szybko przechodzili z piłką do ataku (10 przechwytów) i próbowali na różne sposoby kreować wolne pozycje (20 asyst). To była namiastka tego, co może Anwil prezentować na przestrzeni całego sezonu: twarda gra w obronie i zespołowość w ataku.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niemiecki piłkarz poślubił zjawiskową prezenterkę telewizyjną

- Jak na razie pokazaliśmy dwie twarze w tym sezonie. Dobrą, taką jak w meczach ze Stalą, GTK i w kilku fragmentach w Lublinie i przeciwko Treflowi. To był Anwil, który wszyscy chcą oglądać. Pokazaliśmy, że umiemy grać ładną i skuteczną koszykówkę. Jednak były też momenty w innych spotkaniach, w których mieliśmy wielkie przestoje i po prostu graliśmy źle - mówi nam Ivica Radić.

Wiem, że byliśmy mocno krytykowani, ale chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że takie rzeczy zdarzają się na początku sezonu. Zgrywamy się, łapiemy ten właściwy rytm. Należy pamiętać, że nie mieliśmy wszystkich zawodników do dyspozycji w okresie przygotowawczym. Myślę, że czas pracuje na naszą korzyść. Jestem przekonany, że będziemy coraz lepsi - deklaruje środkowy.

Anwil zaczyna walkę o fazę grupową LM
Anwil zaczyna walkę o fazę grupową LM

Kibice mają nadzieję, że tak grający Anwil - jak w meczu z GTK - zobaczą także na Cyprze. Tam włocławianie powalczą o udział w fazie grupowej Basketball Champions League. Niestety na Cyprze włocławianie wystąpią bez Ivana Almeidy. Klubowi - mimo usilnych starań - nie udało się zatwierdzić zawodnika do rozgrywek na tym etapie. Nie będzie też McKenziego Moore'a. Chorwat Radić w przeszłości występował w lidze belgijskiej i doskonale zna zespół Belfius Mons-Hainaut.

- Kilka razy w swojej karierze grałem przeciwko Mons. To jest zespół, który jest zawsze świetnie przygotowany pod względem taktycznym. Grają ułożoną i uporządkowaną koszykówkę, nie ma tam wariactwa. W defensywie grają twardo i możemy spodziewać się tego, że w tym meczu nie będzie za dużo punktów. Ale to nie jest tak, że się ich boimy. Uważam, że jak zagramy swoją koszykówkę, to jesteśmy w stanie z nimi wygrać - przyznaje Radić, jeden z nowych nabytków Anwilu na sezon 2020/2021.

Chorwat do Włocławka trafił ze Stelmetu Enea BC. Koszykarz podczas pobytu w Zielonej Górze zaimponował charakterem. Początkowo mu nie szło, wymagający kibice nawet mówili o zwolnieniu. "Nie nadaje się" - powtarzali. Podkoszowy pokazał jednak, że jest twardym gościem, którego trudno złamać. Wziął się w garść i z meczu na mecz (przy zaufaniu trenera Żana Tabaka) zaczął grać lepiej. Stał się bardzo ważnym elementem w jego układance. Jak na razie pobyt w Anwilu układa się podobnie jak w Zielonej Górze. Koszykarz ma problemy ze skutecznością, ale za to twardo walczy na deskach (w trzech meczach powyżej 10 zbiórek). Chorwat zdaje sobie sprawę, że stać go na lepszą grę, podkreśla, że czas pracuje na jego korzyść.

- Moja forma jak sinusoida - uśmiecha się Radić. - Fizycznie czuję się bardzo dobrze, co widać chociażby po dużej liczbie zbiórek w każdym meczu. Jestem gotowy na fizyczną walkę z rywalami. Nieco gorzej jest ze skutecznością. W dwóch ostatnich spotkaniach nie wypadałem najlepiej, miałem problemy z trafieniem do kosza. Wiem, że stać mnie na więcej pod względem i wierzę, że już niedługo wrócę do tego, co prezentowałem w zeszłym sezonie - dodaje Chorwat.

W Nikozji trzykrotni mistrzowie Polski 23 września zamierzą się z Belfius Mons-Hainaut (początek 19:30). W przypadku zwycięstwa, finałowe spotkanie - ze zwycięzcą meczu Hapoel - Bakken - odbędzie się dwa dni później (25.09). BCL nie będzie pokazywała meczów na YouTube. Zrobi to organizator bańki na Cyprze, a więc m.in. cypryjska federacja koszykówki. Transmisje będą płatne. Pojedynczy mecz kosztuje 10 euro.

Zobacz także:
EBL. Kiedyś strefy Milicicia, teraz rządzi obrona Tabaka. Stelmet Enea BC demoluje rywali
NBA. Marcin Gortat: Nie byłoby bojkotu, gdyby w USA byli odpowiedni rządzący
EBL. Kamil Łączyński: Mocno zszedłem z ceny. Nie porzuciłem marzeń o grze za granicą [WYWIAD]

Źródło artykułu: