Saga transferowa z udziałem Kamila Łączyńskiego w końcu dobiegła końca! Koszykarzowi bardzo zależało na wyjeździe za granicę, jego nowy agent Gorjan Radonjic był aktywny na rynku, przedstawił mu nawet kilka propozycji.
Z naszych informacji wynika, że Polak był o krok od podpisania umowy z belgijskim Belfius Mons-Hainaut.
Czekał na wieści z Belgii
Łączyński odbył rozmowę z trenerem Bosniciem, który widział go w drużynie. Polak miał już ustalone warunki finansowe, ale klub i trener jasno informowali, że jest też kontrkandydat na pozycję rozgrywającego. I Belgowie ostatecznie postawili na Jabrila Durhama. Gdyby Łączyński trafił do tego klubu, w I rundzie eliminacji Ligi Mistrzów zagrałby z Anwilem Włocławek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skoczył nie w Wiśle, a... do wody! Efektowne salto Karla Geigera
Brak satysfakcjonujących ofert zmusił zawodnika do zmiany planów. Łączyński zaczął rozglądać się za pracą na krajowym podwórku. W ostatnich dniach nawiązał kontakt z działaczami Pszczółki Startu Lublin. Stronom szybko udało się ustalić warunki rocznego kontraktu.
Z trybun na parkiet
Jeszcze w sobotę Łączyński z rodziną był na meczu Trefla Sopot ze Stelmetem Enea BC Zielona Góra. Kibice pytali go o przyszłość, ale ten bezradnie rozkładał ręce. Wtedy jeszcze nie wiedział, że tak szybko uda mu się porozumieć z władzami wicemistrza Polski. Trzeba przyznać, że transfer Łączyńskiego to wielkie wzmocnienie lubelskiej drużyny, która w tym sezonie ma chrapkę na zdobycie złotego medalu.
Łączyński z Anwilem Włocławek zdobył dwa złote medale, a w sezonie 2017/2018 był MVP serii finałowej. Ostatnio występował w Śląsku Wrocław. Statystycznie był to jego najlepszy sezon w karierze (10,3 punktu i 6,4 asyst na mecz). To także etatowy reprezentant Polski.
- Sezon w Śląsku Wrocław miałem bardzo udany, pokazałem, że jestem w stanie pełnić dużo większą rolę. Myślę, że kibice dostrzegli moją przemianę. Trener Vidin wierzył we mnie, dał mi swobodę ruchów - mówił nam Łączyński.
Slaughter dalej możliwy!
Udało nam się ustalić, że transfer Łączyńskiego wcale nie wyklucza przyjścia A.J. Slaughtera do Pszczółki Startu Lublin. Trener David Dedek jest w stałym kontakcie z zawodnikiem i jego menedżerem. Klub czeka na wyniki badań koszykarza, który w trakcie wakacji miał problemy kardiologiczne. Przeszedł zabieg. Slaughter jest do wzięcia, po tym jak Hiszpanie rozwiązali z nim kontrakt.
- Czekamy na jego wyniki badań medycznych. Po otrzymaniu pełnej dokumentacji, będziemy w stanie w pełni się określić. Ze wstępnych informacji jesteśmy optymistami. Mówi się, że jego powrót może nastąpić na przełomie września i października - przyznał w rozmowie z WP SportoweFakty prezes Arkadiusz Pelczar.
Klub obserwuje także rynek pod kątem znalezienia nowego podkoszowego. W kręgu zainteresowań Pszczółki Startu Lublin jest m.in. Szymon Szewczyk.
Zobacz także:
Nowy sponsor i większe pieniądze. Start Lublin szykuje hitowy transfer! [WYWIAD]
EBL. Dariusz Kondraciuk: Tabak i długo, długo nikt. Strategia Mihevca nieco kuleje [WYWIAD]
EBL. Łukasz Koszarek: To mój najniższy kontrakt od czasów Polonii [WYWIAD]