Duże pieniądze wpompowane, wielkie transfery, powroty Jamesa Florence'a i Josipa Sobina i skład na miarę mistrzostwa Polski - lato w Ostrowie Wielkopolskim było niezwykle gorące. Przedstawiciele Arged BMSlam Stali ze sporymi nadziejami przystąpili do pierwszego meczu w sezonie 2020/2021.
Ostrowianie rozpoczęli z wysokiego "C". Na dzień dobry pojechali na gorący teren do Włocławka, trzykrotnego mistrza Polski, podrażnionego po ostatniej porażce w Superpucharze Polski.
Bukmacherzy - co mimo wszystko było zaskoczeniem - więcej szans dawali "Stalówce". Za jej zwycięstwo za każdą postawioną złotówkę płacili w okolicach "1,7". Na wygranej Anwilu - co jest rzadkością na własnym parkiecie - można było podwoić stawkę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandaliczne zachowanie koszykarza! Potraktował rywala brutalnie
Mecz jednak z wielkim animuszem rozpoczęli włocławianie, którzy rzucili się do gardła ostrowianom. Grali agresywnie, szybko przechodzili z obrony do ataku i do tego trafiali do kosza na dużej skuteczności. W samej pierwszej kwarcie zanotowali osiem asyst - dla porównania w całym meczu ze Stelmetem mieli tylko siedem asyst!
W Anwilu szalał Deishuan Booker, który wyrasta na jedną z gwiazd Energa Basket Ligi. Amerykanin - pomimo sześciu strat - zagrał jak na lidera przystało. Zdobył 26 punktów wykorzystując m.in. 5 z 6 rzutów z dystansu. Dołożył też pięć asyst. Ostrowianie nie znaleźli recepty na jego powstrzymanie.
- Anwil rozegrał dobre spotkanie, miał znakomitą skuteczność. Sami mocno się do tego przyczyniliśmy. Poprzez nasze błędy i brak odpowiedniej komunikacji Booker szybko się otworzył. Nie tak to miało wyglądać. Trzeba się uderzyć w pierś, bo nie rozegraliśmy dobrych zawodów. Już od samego początku nie było w nas agresji. Zabrakło tego ognia w oczach. Pierwsze koty za płoty - przyznał na konferencji prasowej Łukasz Majewski, trener ostrowskiego zespołu.
Stal swoją grę oparła przede wszystkim na rzutach z dystansu. Ostrowianie nie byli jednak najlepiej dysponowani w tym elemencie gry. Trafili zaledwie 10 z 34 takich prób. Na potęgę pudłowali Taurean Green i Victor Ruud - Amerykanie przestrzelili łącznie po dziewięć rzutów z gry (1/10). Zabrakło gry podkoszowych. Josip Sobin i Shawn King razem oddali tylko pięć rzutów.
- Rywale grali twardziej, chcieli bardziej tego zwycięstwa. Sztab szkoleniowy dobrze nas przygotował do tego meczu, ale my jako zawodnicy nie stanęliśmy na wysokości zadania. Nie byliśmy gotowi do odniesienia zwycięstwa na tym terenie. Bierzemy to na klatę - mówił z kolei kapitan James Florence.
Sobinowi należy poświęcić jeden akapit. Chorwat nie tak wyobrażał sobie powrót do Hali Mistrzów. Jego nowa drużyna wyraźnie przegrała, a on sam nie dotrwał nawet do końcowej syreny. Środkowy po przewinieniu niesportowym i technicznym w trzeciej kwarcie musiał udać się przedwcześnie do szatni.
Trener Majewski mówił na konferencji prasowej, że mecz był nerwowy, a jego drużyna dała się wyprowadzić z równowagi. Pod koniec spotkania sfrustrowani ostrowianie skupili się na kłótniach z sędziami. To miało odzwierciedlenie w końcowym rezultacie. Włocławianie powiększyli przewagę do 19 punktów.
- W trakcie meczu były takie sytuacje, w których niepotrzebnie daliśmy się sprowokować i przez to wypadliśmy z rytmu. Rywal zaczął nam odjeżdżać i niestety nie udało nam się już go dogonić - skomentował.
Czasu na analizę i wyciągnięcie wniosków za dużo nie ma, bo już w czwartek "Stalówka" zagra kolejny mecz na wyjeździe. Tym razem rywalem ostrowian będzie Asseco Arka. Gdynianie w tym sezonie ponownie postawili na Polaków. Jednym z liderów drużyny będzie Przemysław Żołnierewicz, który w minionych dwóch sezonach grał w "Stalówce.
- Trzeba szybko wyciągnąć wnioski z tego spotkania. Na pewno nie możemy sobie pozwolić na takie przestoje - zaznaczył Łukasz Majewski.
Początek czwartkowego spotkania o 17:30. Transmisja w Polsacie Sport.