Wiadomo już dokładnie, kiedy wznowiony zostanie sezon 2019/20 w najlepszej koszykarskiej lidze świata, czyli NBA. Pierwotnym i w dodatku oficjalnym terminem był 31 lipca, jednak jak ostatnio poinformował Adrian Wojnarowski z ESPN, plany te nieco zmieniono i powrót do gry nastanie nieco szybciej, bowiem dzień wcześniej. W sobotę władze NBA poinformowały również kluby w innej bardzo ważnej kwestii.
Dotyczy ona badań przeprowadzanych zarówno pod kątem obecności koronawirusa, jak i testu na przeciwciała. Począwszy od 23 czerwca, każdy zawodnik oraz członek sztabu danego zespołu będzie poddawany testom co drugi dzień. Ma to trwać do około 7-9 lipca, bowiem właśnie wtedy spodziewany jest przyjazd wszystkich ekip, które wrócą do gry w Disneylandzie na Florydzie.
Informacja przesłana do klubów nie mówi jednak nic o tym, jakie działania zostaną podjęte, jeśli u któregoś z graczy bądź członka personelu wynik badania będzie pozytywny. Wiadomo natomiast, że sam test ma być przeprowadzany w sposób znacznie mniej inwazyjny niż miało to miejsce do tej pory. Źródła Zacha Lowe'a z ESPN mówią o wymazie z nosa.
Ostatnio coraz więcej mówi się jednak o tym, że sezon wcale nie musi zostać wznowiony zgodnie z planem. Wszystko za sprawą swego rodzaju buntu części zawodników, którzy są przeciwni powrotowi do gry z uwagi na ostatnie wydarzenia w Stanach Zjednoczonych, dotyczących rasizmu. Pierwszy zdanie w tym temacie zabrał Kyrie Irving, a poparł go m.in. Dwight Howard.
Władze NBA jak na razie nie odniosły się w żaden sposób do słów ani gracza Brooklyn Nets, który w Orlando nie zagra tak czy inaczej, ani też zdania wyrażonego przez środkowego LA Lakers.
Czytaj także:
Wstrząsające wyznanie Lonniego Walkera. "Byłem gwałcony i molestowany" >>
"NBA wróci, jeśli LeBron James będzie chciał grać" - twierdzi Patrick Beverley >>
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polski koszykarz jak strongman. Przeciągnął auto