Doniesienia płynące zza oceanu, mówiące o tym, iż sezon 2019/2020 w NBA zostanie oficjalnie wznowiony 30 lipca (pierwotnie był to 31 lipca), wprawiły w zachwyt fanów koszykówki na całym świecie. Jak ustalili właściciele klubów, 22 drużyny mają wrócić do gry i zostać odizolowane w parku rozgrywki Disneyland w Orlando. Okazuje się, że ten pomysł nie wszystkim się jednak podoba.
Gwiazdor Brooklyn Nets, Kyrie Irving uważa, że teraz są ważniejsze sprawy, którymi trzeba się zająć. Jako wiceprezes związku zawodników ligi NBA, rozgrywający otwarcie zabrał głos i powiedział, co myśli na temat "bańki" na Florydzie, gdzie jego koledzy mieliby kontynuować sezon 2019/2020.
On sam, przynajmniej na parkiecie, go nie dokończy, bo w marcu przeszedł operację barku i nie zagra dla Nets w końcówce sezonu zasadniczego ani w ewentualnych play offach. Jednak coś, co go nurtuje, to pytanie, czy w ogóle będzie mógł przebywać tam razem ze swoimi kolegami z drużyny. Jego zdaniem, cały pomysł o powrocie do gry jest w zaistniałych okolicznościach niestosowny i powinno się z niego zrezygnować.
ZOBACZ WIDEO: Polska medalistka olimpijska pomaga seniorom w czasie epidemii. "Jeździliśmy i pytaliśmy, kto jakiej pomocy potrzebuje"
Irving zorganizował nawet telekonferencję, w której, jak donosi Shams Charania z "The Athletic", wzięło udział ponad 80 zawodników NBA. Namawiał kolegów, żeby poparli jego zdanie, sabotowali wznowienie sezonu i zostali w domach. Co ciekawe, koszykarzy z podobnym myśleniem, co Irving, jest podobno wielu.
- Nie popieram pomysłu wznowienia sezonu w Orlando. Coś podejrzanie tu pachnie -miał mówić Irving podczas wspominanej telekonferencji. Sugerował innym zawodnikom, żeby zaangażowali się teraz w walkę z rasizmem i działali na rzecz zmian systemu w kwestii niesprawiedliwości społecznych, a nie skupiali na koszykówce, bo to nie ona jest teraz najważniejsza.
Wszystkich martwi pandemia choroby COVID-19, która sprawiła, że ligowe rozgrywki zostały zatrzymane 11 marca, ale przewodnim tematem rozmowy Irvinga i innych zawodników były nierówności społeczne i pytanie, jaką postawę powinni teraz przyjąć.
Irvinga nie popiera na pewno LeBron James, który wielokrotnie deklarował gotowość do gry i podkreślał, że nie może się już doczekać powrotu na parkiet, jeśli tylko liga zachowa wszystkie środki ostrożności. A tych komisarz NBA Adam Silver oczywiście chce restrykcyjnie przestrzegać. LeBron przy tym wielokrotnie publicznie okazywał wsparcie dla Afroamerykanów i sam czynnie walczy z wadliwością systemu w Stanach Zjednoczonych.
Jeśli wznowienie sezonu na parkietach NBA nie doszłoby do skutku, sami koszykarze stracą około 1,2 miliarda dolarów. Ogromne starty poniesie także liga.
Czytaj także: Ostatni taniec Pau Gasola. Legenda chce do Lakers albo....Barcelony
Wstrząsające wyznanie Lonniego Walkera. "Byłem gwałcony i molestowany