[b]
Udoka w drodze do Chicago[/b]
W najbliższych tygodniach karuzela trenerska w NBA może nabrać rozpędu. Wszystko przez to, że już od jakiegoś czasu wiadomo, w jakim formacie najlepsza koszykarska liga na świecie powróci do rywalizacji. Jasne stało się również to, dla których drużyn wznowienie sezonu w 22-drużynowym składzie oznacza koniec sezonu. Wśród ośmiu ekip, które nie powrócą do gry są m.in. Chicago Bulls i New York Knicks.
W ich kontekście już od dłuższego czasu mówi się o zmianie na stanowisku szkoleniowca. W głównej mierze dotyczy to zespołu z "Wietrznego Miasta", gdzie proces odbudowy powierzono w ręce Arturasa Karnisovasa oraz Marca Eversleya. Pierwszy został wiceprezesem ds. operacji koszykarskich, natomiast drugi generalnym managerem. I od początku mówiło się, że niemal na pewno zdecydują się oni na zatrudnienie nowego trenera. Oficjalnie jest nim nadal Jim Boylen, ale jego dni wydają się policzone.
Najpoważniejszym kandydatem do wskoczenia na jego miejsce wydaje się być Ime Udoka. 42-latek, choć grał w NBA w latach 2003-11, wielkiej kariery nie zrobił, ale już jako asystent osiągał sukcesy. W 2013 roku, u boku Gregga Popovicha, został wicemistrzem ligi wraz z San Antonio Spurs, by rok później sięgnąć po tytuł.
ZOBACZ WIDEO: Zrobimy sobie w Polsce "drugie Bergamo"? "We Włoszech wszystko zaczęło się od meczu piłki nożnej!"
Udoka obecnie pełni funkcję drugiego trenera w Philadelphia 76ers, gdzie rok temu zastąpił Monty Williamsa, który został wówczas szkoleniowcem Phoenix Suns. Jak więc widać, Pensylwania potrafi być dobrym miejscem do odbicia się i zawodowego awansu. Zresztą, były koszykarz m.in. Blazers i SAS już rok temu bliski był trenerskiego stołka.
Wraz z Włochem Ettore Messiną był jednym z najpoważniejszych kandydatów do objęcia Cleveland Cavaliers, lecz ci ostatecznie postawili na doświadczonego, ale tylko w koszykówce uniwersyteckiej, Johna Beileina. 67-latek kompletnie nie poradził sobie jednak w pracy z seniorami i został zwolniony w trakcie rozgrywek.
Czy więc tym razem Udoka będzie miał więcej szczęścia i w końcu otrzyma posadę tego pierwszego?
Nie Thibodeau ani Atkinson, a Miller?
Niedawno pisaliśmy o tym, że nowego trenera poszukują również New York Knicks. Głównymi kandydatami byli na tamten moment Tom Thibodeau oraz Kenny Atkinson, z czego większe szanse dawano pierwszemu z wymienionych. I choć na dziś sytuacja nie zmieniła się może diametralnie, to jednak przybył im rywal.
Sporo mówi się o tym, że 55-letni Mike Miller, który w chwili obecnej tymczasowo pełni funkcję head coacha, może pozostać nim na dłużej. Zakończone już dla NYK rozgrywki rozpoczął on jako asystent, ale bardzo szybko został rzucony na głęboką wodę, gdyż przejął ekipę już po 22 meczach od zwolnionego Davida Fizdale'a.
W tamtym momencie Knicks mieli na koncie zaledwie 4 wygrane przy aż 18 porażkach, z kolei Miller poprowadził ich do bilansu 17-27, co jak na absolutnego trenerskiego debiutanta w NBA i bardzo młody zespół nie było złym wynikiem.
Czy więc 55-latek otrzyma szanse na dalszą pracę z drużyną? A może wróci do roli asystenta, bo taka możliwość również jest brana pod uwagę? Wszystko wyjaśni się w najbliższych tygodniach.
Czytaj także:
EBL. Enea Astoria wzmocniona pod koszem. Tomislav Gabrić zagra w Bydgoszczy >>
EBL. Jakub Nizioł związał się z nowym klubem. Najbliższe dwa lata spędzi w grodzie nad Brdą >>