Dla większości zawodników czas spędzony z Michaelem Jordanem w jednym zespole byłby spełnieniem marzeń. To światowa ikona, z którą niewielu miało szansę współpracować. Jednak Jerry Stackhouse spotkał się z Jordanem w Washington Wizards i nie był z tego faktu zadowolony. Opowiedział o tym po latach podczas rozmowy z Adrianem Wojnarowskim w podcaście ESPN "The Woj Pod".
Stackhouse miał wtedy życiową formę, po pięciu latach w Detroit Pistons przeniósł się do stolicy USA i w swoim pierwszym sezonie dla "Czarodziei" zdobywał średnio 21,5 punktu, 3,7 zbiórki oraz 5,3 asysty.
Zarówno Jordan, jak i Stackhouse ukończyli uczelnię North Carolina, a o 11 lat starszy Michael był jego idolem. Kiedy gwiazdor Chicago Bulls na dwa lata wrócił z emerytury i ponownie kończył karierę, Jerry został wymieniony do Washington Wizards za Richarda "Ripa" Hamiltona. I tam się spotkali, chociaż jak powiedział Stackhouse "gdyby mógł cofnąć czas, chciałby, żeby nigdy się to nie wydarzyło".
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Małachowski opowiedział o treningach w kwarantannie. "Nie ma odpuszczania. Chcę się przygotować do IO"
45-latek z Kinston w Karolinie Północnej powiedział w rozmowie z Wojnarowskim, że cały czas bardzo szanuje Jordana. Ale wtedy czuł, że jest lepszym zawodnikiem od kogoś, kogo podziwiał całe życie. - To była naprawdę trudna sytuacja. Z jednej strony grasz ze swoim wielkim idolem, a z drugiej czujesz, że w tym momencie to ty jesteś lepszym koszykarzem - zaznaczał Jerry Stackhouse.
Aktualny trener drużyny Venderbilt z NCAA podkreślał również, że wszystko było dostosowane pod Michaela. Chociaż 40-letni Jordan podczas dwóch sezonów z Wizards był z pewnością innym zawodnikiem, niż za czasów Chicago Bulls, kiedy zdobywał sześć mistrzowskich tytułów, cały czas skupiał na sobie uwagę. Stackhouse miał swoje amibcje, aby zostać gwiazdą ligi, tymczasem wszystkie oczy skierowane były na jego słynnego, starszego kolegę.
Trenerem Wizards był wtedy Doug Collins, dawny trener Jordana w Bulls (1986-1989). - Uwielbiam trenera Collinsa, ale myślę, że dla niego to była okazja, aby nadrobić chwile, które mogli mieć razem Chicago. Robiliśmy prawie wszystko, co chciał Michael. Rozpoczęliśmy nieźle i nie podobał mu się system naszej gry, bo odgrywałem w nim dużą rolę. Chciał więcej izolacji dla siebie, więc ją dostał. Sprawy potoczyły się tak, że w ogóle nie czerpałem przyjemności z tego sezonu - komentował Stackhouse, który uważa, że jego rola w Wizards została zminimalizowana.
- Miałem w swojej głowie wyobrażenie wielkiego Michaela Jordana, ale w ciągu tego roku trochę je zmieniłem - opowiadał szczerze gracz, który spędził na parkietach NBA 18 lat.
Czytaj także: "Kraina Lodu 35 razy", tory przeszkód, treningi w domach. Co robią koszykarze NBA?
Kevin Garnett ostro o swoim byłym pracodawcy. "Nie robię interesów z pieprzon*** wężami"