King Szczecin od wielu dni zmagał się z problemami kadrowymi. Gospodarze grali w niedzielę bez Dominika Wilczka, ale za to w pełni sił był już Dustin Ware. Amerykanin zagrał po raz pierwszy od miesiąca i bardzo szybko udowodnił swoją wartość.
- Myślę, że bardzo znaczący był sam początek meczu, kiedy graliśmy bardzo aktywnie w obronie, to przełożyło się na sporą liczbę łatwych punktów. Oczywiście pomogła nam skuteczność, ponieważ trafialiśmy praktyczne wszystkie otwarte rzuty - podkreśla trener Łukasz Biela.
Wspomniany Ware zagrał świetny mecz, jednak bohaterem gospodarzy był Mateusz Bartosz. 32-latek wszedł z ławki rezerwowych i dał drużynie pozytywny impuls. Z klubem związany jest od 2017 roku i rozegrał jeden z lepszych meczów dla Kinga. Jego liczby: 16 punktów, 17 zbiórek i 4 asysty robią ogromne wrażenie.
ZOBACZ WIDEO: LSK bardziej prestiżowa? "Umowa z Tauronem wpłynie nie tylko na ligę, ale i na reprezentację"
- Wyszliśmy od początku z odpowiednią determinacją. Takie mecze musimy zdecydowanie wygrywać, jeśli myślimy o play-off. Rożnie ten pojedynek mógł się ułożyć, ale skuteczność i zaangażowanie, mimo tej trzeciej kwarty, były odpowiednie - mówi podkoszowy.
King z bilansem 11-11 zajmuje ósme miejsce w lidze. Szczecinianie zagrają teraz 15 marca (godz. 17.30) na wyjeździe z Astorią Bydgoszcz, która także walczy o miejsce w ósemce.
- Mamy mało czasu do kolejnego meczu, musimy zaleczyć wszystkie urazy jakie mamy, by być gotowym do gry w sobotę w Bydgoszczy - dodaje Biela.
Zobacz także:
EBL. Koronawirus torpeduje rozgrywki
Śląsk rezygnuje z transferu! Thomas Kelati czeka na oferty