Problemem jest kwota odstępnego, która jest zapisana w kontrakcie Hiszpana. Klub, z którym podpisana jest umowa, życzy sobie około 4 miliony dolarów w zamian za puszczenie Ricky'ego Rubio do NBA. Amerykańskie zespoły zgodnie z przepisami na ten cel mogą przeznaczyć tylko 500 tysięcy dolarów. Resztę musiałby zapłacić sam zawodnik.
Kłopot polega na tym, że koszykarz został wybrany poza pierwszą trójką draftu. Gdyby się w niej znalazł, wówczas mógłby liczyć na zarobki o 600 tysięcy wyższe. Wówczas bez najmniejszych problemów mógłby wykupić swój kontrakt z Joventutu. Sytuacja wydaje się być patowa.
Rubio zabrał głos w sprawie swojej rzekomej niechęci do gry w Timberwolves. - Tutaj nie chodzi o Minnesotę, a o wykupienie kontraktu - stwierdził Hiszpan.
Wiadomo jednak, że koszykarz rodem z Półwyspu Iberyjskiego nie przejdzie do żadnego europejskiego klubu. W ostatnich dniach spekulowało się bowiem, że chętni na zaangażowanie go są włodarze Realu Madryt i Unicaji Malaga. Obóz Rubio zdementował te doniesienia.