[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Jak pan zareagował na odejście Tony'ego Wrotena do Joventut Badalona?[/b]
Chris Dowe, zawodnik Anwilu Włocławek: Zawsze jest to trudny moment, gdy z drużyny odchodzi jeden z twoich najlepszych kolegów. Ale to jest część tego wielkiego biznesu.
Życzę Tony'emu powodzenia i mam nadzieję, że narobi dużo hałasu w Hiszpanii. Stać go na to. To świetny zawodnik. Ja nadal będę z nim w kontakcie. To nowy przyjaciel na całe życie.
Zobacz także: Duży transfer w PLK! Zawodnik z przeszłością w NBA zagra w Polsce
Mimo że w Anwilu rywalizowaliście o minuty na tej samej pozycji...
Nie nazwałbym tego w ten sposób. Nie walczyliśmy ze sobą, walczyliśmy dla zespołu. Obaj robiliśmy wszystko, by Anwil funkcjonował jak najlepiej. Staraliśmy się jak najlepiej wywiązywać z zadań, które powierzył nam trener Igor Milicić.
ZOBACZ WIDEO Michał Pol wspomina spotkania z Kobem Bryantem. "Szanował Polaków, uwielbiał AC Milan"
Bycie graczem pierwszopiątkowym czy rezerwowym stanowi dla pana różnicę?
Nie. Moja praca zawsze jest taka sama, niezależnie od tego, czy wychodzę w pierwszej piątce czy zaczynam na ławce. Zawsze muszę robić to, co trener mi nakreśli i to o co proszą mnie koledzy. Jestem rozgrywającym, więc muszę prowadzić zespół w jak najlepszy sposób. Muszę sprawić, żeby wszyscy byli zaangażowani i dążyli do tego samego, czyli zwycięstwa w każdym spotkaniu.
Czego mógł się pan nauczyć od Tony'ego Wrotena?
Uwielbiam jego agresję w grze. Widać, że nauczył się tego, gdy był w NBA. To jest z pewnością element, który mógłbym dołożyć do swojego arsenału.
Tę agresję mogliśmy zobaczyć podczas ostatniego meczu z Teksutem Bandirma, podczas którego wykonał pan niezwykle efektowny wsad. Niektórzy mówią nawet o zagraniu tego sezonu. To najlepsza akcja w pana karierze?
(chwila zastanowienia) Nie wiem, trudno to jednoznacznie ocenić. W trakcie kariery miałem kilka efektownych wsadów, ale ten na pewno był jednym z najbardziej spektakularnych.
Da się pan namówić na udział w konkursie wsadów podczas Suzuki Pucharu Polski?
O nie! Na pewno nie. Nie przystąpię do konkursu.
Dlaczego Anwil Włocławek nie zagra w kolejnej rundzie Ligi Mistrzów? Co poszło nie tak?
Mieliśmy wiele szans na wygranie niektórych meczów, z których ostatecznie schodziliśmy jako pokonani. Mam na myśli m.in. spotkania z AEK, Hapoelem, w Pau czy w Antwerpii. Te starcia były w naszym zasięgu. Niestety rywale wychodzili z tych potyczek zwycięsko, a nam w konsekwencji zabrakło tych 2-3 zwycięstw do awansu. Też trzeba spojrzeć na to, że mieliśmy bardzo trudną grupę, w której było wiele utytułowanych zespołów. Każdy mecz był ogromnym wyzwaniem.
Przed wami w tym momencie gra na krajowym podwórku. Do wygrania są dwa tytuły: mistrzostwo i Puchar Polski. To wystarczająca motywacja?
Oczywiście. Życie nie kończy się na grze w Lidze Mistrzów. To nie koniec sezonu. Mamy o co grać. Chcemy wygrywać mecze w PLK, bo naszym celem jest wywalczenie mistrzostwa Polski po raz trzeci z rzędu. Zdobycie "Three-peat" (tłumaczenie: trzy złota z rzędu) jest bardzo ekscytujące.
Zobacz także: Tony Wroten żegna się z PLK! Anwil Włocławek zarobi na jego sprzedaży