WNBA: Fantastyczne Fever, niesamowita seria wciąż trwa

Każda seria kiedyś się kończy. Minionej nocy zakończyła się seria zwycięstw Chicago Sky, które po pięciu wygranych we własnej hali, w piątek skapitulowały w niej po raz pierwszy w tym sezonie. Kto okazał się na tyle dobry żeby tam wygrać? Indiana Fever! Ekipa z Indianapolis tym samym odniosła dziewiątą kolejną wygraną na parkietach WNBA, co jest ich rekordowym osiągnięciem w historii klubu. Kto w końcu zdoła powstrzymać drużynę z Indianapolis?

W tym artykule dowiesz się o:

Dziewiąta kolejna wygrana to na parkietach WNBA niezbyt często spotykana rzecz. Taka sztuka udała się koszykarkom Indiany Fever. Koszykarki z Indianapolis nie dość, że rozgromiły Chicago Sky w hali, w której te jeszcze w tym sezonie nie przegrały, to w dalszym ciągu śrubują swój własny rekord w ilości kolejnych zwycięstw. Co jest kluczem do kolejnych sukcesów Indiany?

- Duża intensywność gry w obronie - tak właśnie gramy - mówi Tammy Sutton-Brown, która minionej nocy nie była zbyt mocno eksploatowana i spędziła na parkiecie 21 minut. W tym czasie zdobyła 11 punktów i zebrała 7 piłek. - Nasza defensywa i przejście z niej do ataku, to coś nad czym pracujemy aktualnie bardzo mocno.

Fever zaczęły spotkanie w UIC Pavilion od nokautu. W pierwszej kwarcie wymusiły na Sky aż 7 strat, same trafiły 13 z 18 oddanych rzutów (72,2 procent) i prowadziły już 33:9. To zupełnie odebrało chęci do gry rywalkom.

- Wszystkie dzisiaj zagrałyśmy niezwykle skoncentrowane. Jedną rzeczą, którą wiedziałyśmy na temat gry Chicago to fakt, że znakomicie grają we własnej hali. Wiedziałyśmy, że szybko musimy narzucić swój styl gry. Wyszłyśmy na parkiet i od początku naskoczyłyśmy na nie bardzo agresywnie i udało nam się osiągnąć zamierzony cel - mówiła po meczu Tamika Catchings, która na parkiecie spędziła zaledwie 7 minut (5 punktów, 2 zbiórki i 2 przechwyty).

Ekipa Sky zagrała swój najgorszy mecz w sezonie i poniosła czwartą kolejną porażkę, a pierwszą we własnej hali. W pierwszej połowie meczu podopieczne Stevena Key’a trafiły zaledwie 8 z 35 rzutów z gry (22,9 procent), a w całym meczu ustrzeliły jedynie 54 oczka, co jest ich najgorszym wynikiem w sezonie.

Sky w dalszym ciągu radzić muszą sobie bez jednej ze swoich liderek Sylvii Fowles. - To jasne dla nas, że ona (Fowles - dop. red) jest dla nas zdecydowanie ważniejsza niż same punkty i zbiórki. Ona daje nam pewność i mamy nadzieję, że niedługo będzie z powrotem z nami - powiedział trener Key.

W drugim piątkowym spotkaniu również triumfowała drużyna grająca na wyjeździe. San Antonio Silver Stars okazało się bowiem lepsze w Minnesocie od tamtejszych Lynx. Ubiegłoroczne finalistki WNBA zdołały powstrzymać niezwykle ofensywnie grające gospodynie i wygrały całe spotkanie 77:61.

Kluczowym dla losów spotkania fragmentem meczu było otwarcie czwartej kwarty. Silver Stars rozpoczęły decydującą część meczu od runu 15:0 i przez ponad 6 minut nie pozwoliły rywalkom na zdobycie punktów w tej kwarcie.

- To był bardzo ważny mecz dla nas. Nie wygrałyśmy jeszcze żadnego meczu na wyjeździe. W ostatnim meczu w Seattle zagrałyśmy dobrze na tyle żeby wygrać, ale zawiodła nas nasza skuteczność. To miłe w jednym meczu zagrać dobrze zarówno w defensywie, jak i ofensywie - powiedziała po meczu Becky Hammon, która wywalczyła 19 punktów.

To jednak nie filigranowa rozgrywająca "Srebrnych Gwiazd" była najskuteczniejszą zawodniczką swojego zespołu. 21 punktów na swoim koncie zapisała bowiem Sophie Young. Dwucyfrowe zdobycze punktowe na swoim koncie miały również Ruth Riley (12 punktów) i Belinda Snell (10 punktów).

- Grałyśmy razem, jako zespół tylko w pierwszych minutach tego meczu - skomentowała występ swoich podopiecznych Jennifer Gillom, opiekunka Lynx. - Wtedy, gdy miałyśmy lekką przewagę, moje podopieczne zaczęły grać indywidualnie. Musimy to szybko naprawić.

Gillom miała na myśli początek meczu, kiedy to Lynx szybko objęły prowadzenie 13:4. Potem jednak na parkiecie dominowały już tylko rywalki.

Wyniki:

Minnesota Lynx - San Antonio Silver Stars 61:77

(C.Wiggins 15, N.Anosike 14, R.Montgomery 13, R.Hodges 10 - S.Young 21, B.Hammon 19, R.Riley 12, B.Snell 10)

Chicago Sky - Indiana Fever 53:83

(S.Ely 12, C.Nan 9, B.Wyckoff 8, A.Price 7 - S.Murphy 15, J.Davenport 12, T.Sutton-Brown 11, K.Douglas 11)

Źródło artykułu: