Akademiczki przegrały swój poprzedni mecz na wyjeździe z Elitzur Ramla zaledwie jednym punktem. Udało się jednak po tym podnieść, a zespołowa gra wygląda coraz lepiej. Bardzo dobrze było to widać podczas czwartkowego starcia w Women EuroCup.
- Bardzo ważne dla nas zwycięstwo w kontekście wyjścia z grupy. Po porażce w Izraelu, która nas mocno zabolała, tutaj musieliśmy wygrać. Założenia teoretycznie były bardzo proste, ale w rzeczywistości trudne do wykonania. Musieliśmy wygrać zbiórki, żeby nie tracić łatwych punktów z dobitek i z kontrataku - przyznał po spotkaniu Dariusz Maciejewski.
Pojedynek okazał się bardzo twardy. Aż trzy zawodniczki InvestInTheWest Enea Gorzów Wielkopolski schodziły na pewien czas z parkietu z uwagi na drobne urazy. - To był bardzo trudny i fizyczny mecz. Wiedzieliśmy, że rywale mają świetne indywidualności i ich atak jeden na jeden jest bardzo dobry. Musieliśmy dostosować swoją defensywę i grać razem. Jeśli jedna przegrywała, to druga pomagała. Zagraliśmy jak drużyna, zarówno w ofensywie, jak i w obronie - mówił Annamaria Prezelj.
ZOBACZ WIDEO: Stacja Tokio. Cezary Trybański: Mike Taylor zaraził zespół amerykańskim luzem
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Trzy mecze, trzy pogromy. Wisła Kraków z pierwszą porażką w sezonie
- Maksymalnie mieliśmy utrudnić Mitchell rzuty za trzy punkty, cały czas być przy niej z ręką, żeby nie rzucała z łatwych pozycji, kosztem nawet tego, że nasi gracze będą mijani jeden na jeden. To wszystko udało się zrealizować - dodawał trener gorzowskiego zespołu.
Botas Spor musiał sobie radzić nie tylko z dobrą defensywą miejscowych, ale tez niesamowitym tumultem i gwizdami lokalnych kibiców. - Ten mecz przejdzie do historii. Gratuluję też postawy kibicom, bo bardzo mocno nam pomogli. Kiedy straciliśmy prowadzenie, to zagraliśmy bardzo dobrze i mądrze, ale to też dzięki fantastycznemu dopingowi. To zwycięstwo, w przekroju meczu, oprócz pierwszej kwarty, jest dla nas zasłużone - stwierdził Maciejewski.
Gorzowianki cały czas grają po dwa spotkania w tygodniu. Negatywnie odbiło się to już na Kahleah Copper. - Było widać, że jest bardzo mocno poobijana i zmęczona. To nie była ta sama zawodniczka. Już na treningu było widać, że nie jest tak dynamiczna i ofensywnie nastawiona. W meczu dostała jeszcze parę takich strzałów, które ją znokautowały i trudno było jej wrócić do gry. Całe szczęście, w końcówce zbiórki w ataku i asysta to było to. Warto było w tym momencie ją wpuścić - zauważył szkoleniowiec.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Ta sekcja dalej musi żyć. Każdemu powinno na tym zależeć
Rzeczywiście powrót Amerykanki w czwartej kwarcie dał bardzo dużo ekipie z Gorzowa. Jednak dobrą zmianę dała też najmłodsza w kadrze. - Annamaria zagrała doskonały mecz, ale trzeba też pochwalić wejście tej najmłodszej, Wiktorii Keller. Kiedy Kahleah była mało przydatna na tej pozycji, to jej punkty bardzo pomogły. Wytrzymujemy to tempo czwartek-niedziela, zobaczymy jak długo - powiedział wieloletni trener AZS-u.
W najbliższą niedzielę Akademiczki podejmą 1KS Ślęzę Wrocław. Potem jeszcze czeka je wyjazd do Czech na spotkanie z KP Brno i następnie przerwa, która pozwoli naładować baterię. - Miejmy nadzieję, że w niedzielę również damy radę. Gramy na maksa, nie kalkulujemy. Gramy mocną defensywę, wychodzimy i to może się jeszcze na nas odbić. Mam nadzieję, że przetrzymamy to ze Ślęzą. Musimy być maksymalnie skoncentrowani, żeby do przerwy w listopadzie wygrać co się da i nie tracić łatwych punktów, szczególnie u siebie w hali - zakończył Dariusz Maciejewski.