EBL. Olbrzymie emocje w Bydgoszczy. Anwil po niesamowitej wojnie nerwów lepszy od Enea Astorii

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: koszykarz Enea Astoria Bydgoszcz Adam Kemp (z lewej) i Rolands Freimanis (z prawej) z Anwilu Włocławek
PAP/EPA / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: koszykarz Enea Astoria Bydgoszcz Adam Kemp (z lewej) i Rolands Freimanis (z prawej) z Anwilu Włocławek
zdjęcie autora artykułu

Ależ emocje i niesamowita walka miały miejsce w Bydgoszczy! Ostatecznie Anwil Włocławek pokonał Enea Astorię 106:103, ale musiał się solidnie napocić, aby wywieźć dwa punkty z grodu nad Brdą - bydgoszczanie postawili mistrzowi bardzo trudne warunki.

Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania, podobnie jak miało to miejsce przy okazji poprzednich derbów Kujaw i Pomorza (z Polskim Cukrem), szefowie Enea Astorii wręczyli pamiątkowe tabliczki tym, którzy byli częścią reprezentacji Polski w Chinach, czyli Michałowi Sokołowskiemu, a także asystentowi Mike'a Taylora - Marcinowi Woźniakowi oraz oficerowi prasowemu kardy, Michałowi Fałkowskiemu. Później na parkiecie miały już miejsce jedynie koszykarskie emocje.

Gospodarze pojedynek rozpoczęli ze sporym animuszem. Bardzo dobrze pod koszami radził sobie Adam Kemp, który świetnie wykorzystywał brak nominalnego centra w wyjściowym składzie Anwilu. Dla bydgoszczan nie do zatrzymania byli z kolei Tony Wroten oraz wspomniany już Michał Sokołowski. Wraz z biegiem czasu goście zaczynali radzić sobie coraz lepiej i rozrzucać bydgoską obronę, czego najlepszym dowodem były celne trójki Jakuba Karolaka.

Sobota w I lidze. Pękły dwie setki - w Łańcucie i Kutnie >>

Efekt tego był taki, że Anwil odskoczył na około 10-12 punktów i spokojnie kontrolował kolejne fragmenty spotkania. Wśród czarno-czerwonych jedynie Adam Kemp stanowił zagrożenie w postaci punktów, bowiem pozostali gracze Artura Gronka pudłowali kolejne rzuty i wejścia pod kosz. Impulsem dla "Asty" był jednak powrót na parkiet Doriana Szyttenholma, który - swoją walecznością - dał niesamowity impuls w ataku. A że dołączył do niego jeszcze Kris Clyburn, który trafił trójkę równo z końcową syreną, zespoły udawały się do szatni przy zaledwie dwupunktowym prowadzeniu podopiecznych Igora Milicicia.

Po zmianie stron trwała za to prawdziwa wymiana ciosów. Prowadzenie w tej części zmieniało się kilkakrotnie i nie zaburzyły tego nawet roszady dokonane przez trenera Gronka. Kiedy w pierwszej kwarcie desygnował on bowiem do gry swoich rezerwowych, Enea Astoria przestała "bić się" jak równy z równym, ale tym razem było inaczej. Zawodnicy z ławki utrzymali bydgoski zespół w grze, a trzecie 10 minut rzutem zza połowy zakończył Mateusz Zębski.

Po powrocie na parkiet bydgoszczanie kontynuowali swoją świetną postawę, a kiedy jedną z kontr wykończył Kris Clyburn, na tablicy zrobiło się 88:82 dla gospodarzy i o przerwę zmuszony był poprosić Igor Milicić. Przyniosła ona natychmiastowy efekt, bo sygnał do ataku celną trójką dał Rolands Freimanis, ale kiedy kolejne akcje gości nie przyniosły skutku, a za to celnie zza łuku przymierzył Michał Nowakowski, trener Anwilu poprosił o kolejny czas, bo jego podopieczni przegrywali 85:93.

Wystarczyło jednak tylko kilkadziesiąt sekund, aby z 8-punktowego prowadzenia Astorii nie zostało niemal nic, bowiem po punktach Ricky'ego Ledo gospodarze prowadzili zaledwie 93:91 i to trener Gronek - musząc uspokoić głowy swoich zawodników - poprosił o czas. Wtedy ciężar gry wziął na siebie doskonale dysponowany tego dnia Clyburn. Na minutę przed końcem na tablicy był remis. Swojej akcji nie wykorzystali gospodarze, za to z trafieniem z dystansu problemu nie miał Ledo i na pół minuty przed końcem było 100:97 dla Anwilu.

Wojnę nerwów w końcówce lepiej wytrzymali mistrzowie Polski. Asem w talii trenera Milicicia okazał się Ledo, który był parokrotnie faulowany, ale okazywał stalowe nerwy na linii rzutów wolnych i to właśnie on był głównym ojcem sukcesu zespołu z Włocławka. W swojej ostatniej próbie jednak spudłował i przy wyniku 103:106, równo z końcową syreną z połowy na remis rzucał A.J. Walton, ale jego próba była niecelna, w związku z czym to Anwil okazał się lepszy, jednak było to niezwykle wymęczone, derbowe zwycięstwo.

Enea Astoria Bydgoszcz - Anwil Włocławek 103:106 (20:29, 28:21, 30:26, 25:30) Enea Astoria:

Clyburn 26 (4x3), Kemp 16, Michał Nowakowski 13, Walton 12, Zębski 12, Szyttenholm 10, Aleksandrowicz 5, Marcin Nowakowski 5, Frąckiewicz 3, Krasuski 0.

Anwil: Ledo 27, Wroten 21, Milovanović 16, Sokołowski 16, Dowe 8, Freimanis 6, Karolak 6, Simon 6, Sulima 0.

# Drużyna M Z P + - Pkt
1 Enea Stelmet Zastal Zielona Góra 221932097180641
2 Polski Cukier Start Lublin 221751867171639
3 Anwil Włocławek 221752078183739
4 Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia 221481765165536
5 Arriva Polski Cukier Toruń 201551755158335
6 Trefl Sopot 2212101786179234
7 WKS Śląsk Wrocław 2211111910186133
8 King Szczecin 2211111834184833
9 PGE Spójnia Stargard 2210121724177232
10 Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski 2210121772174632
11 Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz 2110111839184731
12 HydroTruck Radom 229131711179031
13 Tauron GTK Gliwice 227151857197329
14 Legia Warszawa 225171773197627
15 MKS Dąbrowa Górnicza 234191808213527
16 SKS Starogard Gdański 224181776201526

ZOBACZ WIDEO: The Championship. Cardiff zagrało do końca i wyszarpało punkt. Piękny gol z rzutu wolnego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: