Poważny konflikt na linii Chiny - NBA. Ucierpią Houston Rockets

Getty Images / Harry How / Na zdjęciu od lewej: Chris Paul i James Harden
Getty Images / Harry How / Na zdjęciu od lewej: Chris Paul i James Harden

Tego jeszcze nie było. Inwestorom z Chin nie spodobały się słowa menedżera Houston Rockets, który stanął w obronie protestujących osób w Hong Kongu. Współpraca pomiędzy NBA a Państwem Środka jest mocno zagrożona.

W tym artykule dowiesz się o:

Wojna pomiędzy Houston Rockets, NBA i rządem Chin jest daleka od rozwiązania. Konflikt otworzył Daryl Morey, dyrektor generalny "Rakiet”, który w mediach społecznościowych skrytykował rząd chiński za podejście do protestujących w Hong Kongu (protest dotyczy ustawy, która umożliwiłaby ekstradycję osób podejrzanych o przestępstwa do Chin).

Jego komentarz na Twitterze został usunięty po kilku godzinach, jednak nie powstrzymało to szybkiej reakcji Chin, którzy surowo skrytykowali Daryla Morey'a za jego wpis. Konsekwencje ma ponieść nie tylko menedżer generalny, ale także Houston Rockets oraz cała liga NBA.

Chińczycy traktują tę sprawę bardzo poważnie. Państwo Środka szybko zdecydowało o rezygnacji ze sparingowych meczów NBA w Chinach. Oprócz tego spotkania drużyny z Houston w sezonie zasadniczym mogą w ogóle nie pojawić się w oficjalnych kanałach w tym kraju.

ZOBACZ WIDEO El. Euro 2020: Łotwa - Polska. Bereszyński o swojej pozycji. "Zawsze będę prawym obrońcą. Tam czuję się najlepiej"

Chińska liga CBA całkowicie zawiesiła swoje kontakty z Houston Rockets. Odzieżowa marka Li-Ning i Shanghai Pudong Development Bank wstrzymują także współpracę z zespołem z Teksasu. Dla całej NBA to spory kłopot, gdyż amerykanom przez wiele lat udało się wypracować porozumienie z rynkiem chińskim. Umowa z tamtejszymi telewizjami to około 7 miliardów dolarów rocznie.

Sprawę stara się załagodzić Adam Silver, który wystosował specjalne oświadczenie.

- Jako organizacja oparta na wartościach chcemy jasno podkreślić, że Daryl Morey jest wspierany w zakresie swojej możliwości korzystania z wolności wypowiedzi. To są złożone sprawy, które nie nadają się do łatwego wykorzystania w mediach społecznościowych. Fakt, iż przeprosiliśmy naszych fanów w Chinach nie jest sprzeczny ze wsparciem czyjegoś prawa do posiadania własnej opinii - napisał Amerykanin.

Zobacz także: Mistrz Polski na drodze Legii
Zobacz także: Cezary Trybański: Mogłem kupić pałace pod Warszawą

Komentarze (0)