EBL. Tomasz Śnieg: Długo nie musieliśmy rozmawiać. Znaleźliśmy wspólny język

Materiały prasowe / Dariusz Górski / e-stargard.pl / Na zdjęciu: Tomasz Śnieg
Materiały prasowe / Dariusz Górski / e-stargard.pl / Na zdjęciu: Tomasz Śnieg

Tomasz Śnieg to pierwszy koszykarz, który latem wzmocnił PGE Spójnię Stargard. Co przekonało rozgrywającego do zmiany klubu po kilku latach spędzonych w Polskim Cukrze Toruń?

Ten transfer był sygnałem, że PGE Spójnia Stargard chce powalczyć o wyższe cele. Był też zaskoczeniem, bo koszykarz, który regularnie występował w drużynie wicemistrza Polski trafił do zespołu, który miniony sezon Energa Basket Ligi zakończył na 13. pozycji.

- Nie patrzę w ten sposób, bo PGE Spójnia będzie teraz inną drużyną z dużo większymi aspiracjami. Pierwszy sezon dla beniaminka był na przetarcie. Teraz pojawił się sponsor, co też ma wpływ. Chcemy być drużyną, która nie odpuści nikomu. Cele też się zmienią. Będziemy chcieli wygrywać więcej meczów. Mamy naprawdę fajny polski skład. Teraz zgrywamy się z obcokrajowcami. Z każdego dnia chcemy wyciągać wnioski, uczyć się i zgrywać. Mam nadzieję, że przyniesie to odpowiedni efekt - mówi Tomasz Śnieg.

Zobacz także: Legia Warszawa przygotowuje się do walki o Ligę Mistrzów

Czy trener Kamil Piechucki przekonał rozgrywającego ważniejszą rolą w zespole? Przedsezonowe sparingi pokazują, że Tomasz Śnieg gra sporo i ma duże szanse na miejsce w pierwszej piątce. - Rozmawialiśmy, ale trener zna moje mocne punkty. Wie, że grałem w topowych drużynach. Wie, czego może ode mnie oczekiwać. Ja wiem, co mogę mu dać. Długo nie musieliśmy rozmawiać. Od razu znaleźliśmy wspólny język. Teraz to budujemy poprzez treningi i sparingi. Dla mnie nie jest ważne ile będę grał, czy będę miał więcej minut niż drugi rozgrywający, czy mniej. Chcę wnosić odpowiednią jakość, odpowiednie doświadczenie i wygrywać mecze - podkreśla koszykarz PGE Spójni Stargard.

ZOBACZ WIDEO: Stacja Tokio. Cezary Trybański: Mike Taylor zaraził zespół amerykańskim luzem

Walka o wyższe cele wiąże się też z większymi oczekiwaniami kibiców. Najwierniejsi fani jednak od początku towarzyszą drużynie. W miniony weekend pojechali na turniej do Poznania. Wcześniej odwiedzili też zespół na treningu przed pierwszym sparingiem, gdzie zaprezentowali swoje przyśpiewki. Pytamy, czy dla koszykarzy jest to duże wsparcie, czy jednak bardziej presja, z którą trzeba się zmierzyć.

- Każdy zawodnik inaczej reaguje. Ja już jestem w miarę doświadczonym graczem. Dla mnie to jest super, że są za nami. Gramy jakiś turniej przedsezonowy w Poznaniu, a kibice przyjeżdżają za nami wykorzystując swój wolny weekend. Wspierają nas. Chcą zobaczyć nową drużynę. Już nie mogę się doczekać tego, co na dobre się zacznie - przyznaje Tomasz Śnieg.

PGE Spójnię czeka trudny domowy start, bo 28 września do Stargardu przyjedzie Asseco Arka Gdynia. Dwa tygodnie później odbędzie się mecz z Anwilem Włocławek, a pomiędzy tymi spotkaniami będzie wyjazd do Starogardu Gdańskiego (7 października). W najbliższy weekend w hali OSiR odbędzie się natomiast memoriał Romana Wysockiego. Gospodarze zmierzą się w sobotę o godz. 15:00 z Energą Kotwicą Kołobrzeg. Dzień później spotkają się z Kingiem Szczecin lub Polpharmą.

Dla większości kibiców będzie to pierwsza okazja żeby na żywo zobaczyć nowy zespół. Na razie pomimo bardzo dobrych polskich transferów więcej jest obaw niż optymizmu. Prawdziwą internetową burzę wywołała porażka ze Stelmetem Enea BC Zielona Góra (71:109).

Komentarze (3)
avatar
AJ10
13.09.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Powodzenia Śniegu, jesteś gościem, który zawsze walczy na maksa i zostawia serce na parkiecie. Takiego zawodnika wszyscy kibice chcieliby oglądać w swojej drużynie. 
avatar
marolstar
13.09.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
na dzisiaj 3 jak nie 4 obcokrajowców jest do wymiany.....a Spójnia szuka jeszcze 5....liga tuż tuż a my mamy kabaret 
Wasyl72
13.09.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tomek, powodzenia! Mam jednak wrażenie, że co innego sobie wyobrażałeś podpisując u nas kontrakt. Na dzisiaj nie wygląda to dobrze, jednak może skończy się jednak happy endem! Go Spójnia!