Kevin Durant bardzo szybko wyjaśnił kwestię swojej przyszłości na parkietach ligi NBA. Już na początku lipca dziennikarz "ESPN", Adrian Wojnarowski poinformował, że, koszykarz podpisze czteroletni kontrakt z Brooklyn Nets, wart aż 164 miliony dolarów.
W nowym zespole zagra dopiero za rok (w najbliższym sezonie nie wystąpi z powodu kontuzji), jednak już podejmuje pierwsze decyzje związane z klubem. W Brooklyn Nets będzie występował numerem "7" na koszulce.
Warto podkreślić, że w dotychczasowych drużynach Duranta - Seattle SuperSonics, Oklahoma City Thunder i Golden State Warriors, zawsze grał z "35".
ZOBACZ WIDEO: Wielki projekt Lewandowskiego. "Chciałbym, żeby pierwszy taki obiekt ruszył za dwa - trzy lata"
Przypomnijmy, że Durant po trzech latach w Oakland zdecydował się zmienić klub. Na dodatek to Golden State Warriors mógł zarobić zdecydowanie największe pieniądze (220 mln dolarów za 5 lat gry).
.35Ventures
— Kevin Durant (@KDTrey35) 09 lipca 2019
Dlaczego zdecydował się na taki ruch? Durant ma żal do działaczy Warriors, że ci zbyt szybko wydali mu zielone światło do gry. Przypomnijmy, że po kilku tygodniach przerwy skrzydłowy wrócił do rywalizacji w finale NBA. Pojedynek z Toronto Raptors zakończył... z zerwanym Achillesem.
- Winię Warriors za uraz Kevina Duranta i nie obchodzi mnie, co mówią na ten temat. Nie powinni pozwolić mu grać. Nawet jeśli zawodnik chciał wrócić, nie możesz zostawiać takiej decyzji graczowi - powiedział legendarny Charles Barkley.
Zobacz także:
Russell Westbrook też odejdzie z Oklahomy?
Mierzy 231 centymetrów i walczy o kontrakt w NBA