Takiego spotkania dawno w Polsce nie było. Z powodu awarii prądu finałowy mecz w Hali Mistrzów trwał... ponad trzy godziny.
Było nawet realne zagrożenie, że spotkanie zostanie przełożone na inny termin, ale ostatecznie udało się naprawić usterkę i zawodnicy wrócili do gry.
Zobacz, co stało się w Hali Mistrzów w trakcie szóstego meczu finału EBL
Na parkiecie również nie brakowało emocji. Anwil, który podobnie jak w serii półfinałowej był ustawiony pod ścianą znów genialnie odpowiedział. Włocławianie w pełni kontrolowali wydarzenia, zdobywając w całym spotkaniu aż 103 punkty.
ZOBACZ WIDEO "Podsumowanie tygodnia". Polska na autostradzie do Euro 2020. Czy Jerzy Brzęczek znalazł optymalne ustawienie?
- Pełna hala, mecz trwający ponad trzy godziny, do tego połowa czerwca. A dobrze wiemy, że w czerwcu grają najlepsze drużyny, zawodnicy i trenerzy. To olbrzymia nagroda. Szczęście być w takiej sytuacji. Emocje sięgają już zenitu - skomentował trener Igor Milicić.
- Anwil wygrał całkowicie zasłużenie. Byli drużyną zdecydowanie lepszą i agresywniejszą. Sprawili nam mnóstwo problemów w defensywie. Nie umieliśmy się im odpowiednio przeciwstawić. Obrona była naszym największym kłopotem, w ataku zagraliśmy całkiem solidnie - przyznał po meczu Dejan Mihevc, szkoleniowiec Polskiego Cukru.
Torunianie popełnili sporo błędów w defensywie, po których słoweński szkoleniowiec mógł jedynie bezradnie rozłożyć ręce. Anwil niemal za każdym razem wykorzystywał nieporozumienia w obronie Twardych Pierników.
- Nasz plan taktycznie nie uległ zmianie. Był taki sam jak w ostatnich meczach. Myślę, że po prostu nie byliśmy wystarczająco aktywni w obronie. Często dochodziło do takich sytuacji, że rywale grali 1 vs 1 i to wykorzystywali. Tak nie chcemy bronić - podkreślił Mihevc.
Anwil tego dnia był znakomicie dysponowany. Miał 55-procentową skuteczność z gry, zanotował także 28 asyst. Szalał Chase Simon (31 punktów - 9/12 z gry), nad koszami fruwał Ivan Almeida (21 pkt), aktywny był także Kamil Łączyński (12 pkt, 8 asyst).
Pisałem wczoraj, że @KamilLaczynski powinien oddawać więcej rzutów. Pierwsze 2-3 próby nie weszły, ale w trzeciej kwarcie pociągnął zespół w ważnym momencie. - To była moja decyzja. Wziąłem to, co obrona mi dała - mówi kapitan @Anwil_official. 12 pkt i 8 zb. #plkpl
— Karol Wasiek (@K_Wasiek) 13 czerwca 2019
Ten ostatni, co podkreślaliśmy przed meczem, częściej decydował się na akcje rzutowe. W trzeciej kwarcie, w trudnym momencie wziął odpowiedzialność na swoje barki. - Kamil był bardzo agresywny. Co prawda pierwszy rzut nie trafił, ale później wziął to, co obrona rywali mu dała. Cieszę się z jego przełamania, bo pociągnął drużynę w ważnym momencie. Dał drużynie nową wiarę i energię do działania - wyjaśnił Milicić.
Anwil wygrał z Polskim Cukrem 103:85 i doprowadził do wyrównania w serii finałowej. Decydujące o mistrzostwie Polski siódme spotkanie zostanie rozegrane w piątek 14 czerwca w Arenie Toruń. Początek meczu zaplanowano na godzinę 20:00.
Zobacz także: EBL. Igor Jovović na wylocie? Grek na celowniku Stelmetu Enei BC. Mamy jego komentarz