Amerykanin Robert Lowery nie jest sobą w serii finałowej z Anwilem Włocławek. Lider Polskiego Cukru Toruń gra bardzo pasywnie, nie kreuje pozycji dla kolegów, a na dodatek ma olbrzymie problemy ze skutecznością.
O tym najlepiej świadczą liczby. Lowery trafił 8 z 30 rzutów z gry, pudłując wszystkie czternaście prób z dystansu. Do tego rozdał tylko 13 asyst i miał dziewięć strat.
Amerykanin, który był liderem drużyny w sezonie zasadniczym, ćwierćfinale i półfinale, kompletnie nie jest sobą w najważniejszej części rozgrywek. Jego brak jest bardzo widoczny, choć Tomasz Śnieg robi wszystko, by go godnie zastąpić.
ZOBACZ WIDEO El. Euro 2020. Arkadiusz Milik: Styl nie zawsze jest taki, jak chcemy. Najważniejsze są zwycięstwa
Zobacz także: EBL. Zeljko Sakić: Graliśmy prywatną koszykówkę. Tak się nie zrobi sukcesu
Trener Dejan Mihevc bierze w obronę Lowery'ego, argumentując to kontuzją dłoni, z którą koszykarz walczy od kilku tygodni. Przed serią finałową Amerykanin w ogóle nie trenował z zespołem. Brakuje mu odpowiedniego rytmu.
- Mówiłem już wcześniej o tym, że Lowery zmaga się z urazem dłoni. Nic w tej kwestii się nie zmieniło. Tu nie chodzi o żadne problemy mentalne, ale o kontuzję. On w ogóle nie trenuje. Próbuje pomóc zespołowi, ale jest mu ciężko - tłumaczy Mihevc.
- Wątpię, żeby z jego ręką było lepiej, skoro ją cały czas eksploatuje. Do końca play-off raczej sytuacja się nie poprawi. Ale wiem też, że Rob się nie podda i będzie walczył do końca. To twardziel - zapowiada Słoweniec.
Trzecie spotkanie w serii finałowej od połowy drugiej kwarty miało bardzo jednostronny przebieg. Anwil zagrał jak mistrz (wygrał 96:86), Polski Cukier na tle włocławian wyglądał bardzo blado. Kolejny mecz finałowej serii już w czwartek 6 czerwca, gospodarzem ponownie będzie Anwil. Początek spotkania w Hali Mistrzów zaplanowano na godzinę 17:30.
Zobacz także: EBL. Stelmet Enea BC znów kończy sezon bez niczego. Mocne słowa Łukasza Koszarka po klęsce z Arką