Ponad cztery tysiące widzów - w tym mocna grupa z Włocławka - oglądało naprawdę interesujące i dobre widowisko. "Rottweilery" miały więcej opcji, w tym zabójczo skutecznego Chase'a Simona.
Amerykański łowca punktów zdobył aż 33 punkty. W kluczowych momentach serię "trójek" zaliczył Ivan Almeida (ostatecznie 22 punkty i 5/5 zza linii 6,75). Anwil wygrał serię 3:2 pomimo faktu, że to Arka prowadziła 2:0 na otwarcie serii
Zobacz także. EBL. Dejan Mihevc: Czy jestem zaskoczony wynikiem 3:0? Nie
Przemysław Frasunkiewicz ponownie miał w swoim zespole jedną wielką gwiazdę, ale to nie pozwoliło najlepszej drużynie rundy zasadniczej na wygraną. Josh Bostic, bo o nim mowa, wywalczył aż 37 punktów. Grał znakomicie - miał 11/18 z gry. Dodał też 6 asyst i 3 zbiórki. Sam jednak meczu przechylić na stronę ekipy z Gdyni nie mógł.
Bostic od początku zaczął mocno, szybko zdobył 12 "oczek", a Arka prowadziła nawet 13:2. Włocławianie przetrwali jednak ten napór, niemoc w ofensywie przełamał Walerij Lichodiej i mistrzowie Polski zdołali odrobić wszystkie straty już w pierwszej kwarcie.
Potem mecz przejął Simon. Dobrą zmianę dał też znakomity w fazie play-off Aaron Broussard i to "Rottweilery" zaczęły odjeżdżać. Na drugą połowę ekipa Igora Milicicia wychodziła z siedmiopunktową zaliczką, potem było nawet 63:53, ale z takim stanem rzeczy nie chcieli pogodzić się Bostic i Krzysztof Szubarga. Dzięki tej dwójce Arka zaliczyła serię 12:0 i objęła prowadzenie.
Mistrz znów nie spanikował. Ważne rzeczy robił Kamil Łączyński, a w decydującym momencie odpalił Almeida. Na przełomie trzeciej i czwartej kwarty zdobył aż 12 punktów, trafiając trzy razy zza łuku - w tym raz z faulem. Anwil prowadził wówczas 88:73.
ZOBACZ WIDEO Michał Kubiak: Wszyscy przyjechali na zgrupowanie żądni bycia w kadrze
Zobacz także. EBL. Igor Jovović: Oczekiwaliśmy od siebie więcej. Kluczowy był marzec i kwiecień
Arka próbowała odwrócić losy meczu, ale postawiła na swoją najsilniejszą broń, czyli rzuty z dystansu. Ta broń długo jednak nie funkcjonowała i nawet przełamanie Deividasa Dulkysa czy kolejne trafienia Bostica nie pozwoliły odwrócić losów pojedynku.
Po rekordowym meczu numer 4, kiedy to James Florence zdobył 38 punktów, w niedzielę zakończył meczu bez celnego rzutu z gry (0/9). Miał 8 asyst, ale wszystkie w pierwszej połowie.
W wielkim finale Energa Basket Ligi rywalem Anwilu będzie Polski Cukier Toruń - seria o złoto ruszy w czwartek 30 maja. Arka o brąz walczyć będzie ze Stelmetem Enea BC Zielona Góra.
Arka Gdynia - Anwil Włocławek 97:109 (26:26, 22:29, 23:26, 26:31)
Arka: Josh Bostic 37, Deividas Dulkys 15, Dariusz Wyka 14, Krzysztof Szubarga 11, Bartłomiej Wołoszyn 9, Marcus Ginyard 6, Marcel Ponitka 5, James Florence 0, Adam Łapeta 0, Jakub Garbacz 0.
Anwil: Chase Simon 33, Ivan Almeida 22, Aaron Broussard 11, Kamil Łączyński 11, Michał Ignerski 11, Szymon Szewczyk 8, Walerij Lichodiej 6, Jarosław Zyskowski 4, Michał Michalak 3.
stan rywalizacji: 3:2 dla Anwilu Włocławek