Zespół Arki Gdynia pokonał Anwil Włocławek 94:91 w pierwszym meczu półfinałowym Energa Basket Ligi. Długo jednak nie zapowiadało się na emocjonującą końcówkę - gospodarze bowiem w połowie trzeciej kwarty prowadzili różnicą 21 punktów (74:53).
Potem jednak w pogoń ruszyły "Rottweilery". Anwil czwartą część zaczął od serii 17:3 i było 80:80. Mistrzowie Polski objęli nawet prowadzenie, ale w końcówce gospodarze wytrzymali ciśnienie i zdołali przypieczętować triumf.
- Takie wyszarpane zwycięstwo w samej końcówce meczu smakuje podwójnie. W pierwszej połowie graliśmy idealnie, trafialiśmy niemal z każdej pozycji. Po przerwie przydarzyły nam się straty, po których Anwil wyprowadzał kontrataki i stopniowo zmniejszał przewagę - mówił na konferencji prasowej trener Przemysław Frasunkiewicz.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". W czym tkwi fenomen Pochettino? "O jakości trenera decyduje to, co wykrzesał z piłkarzy"
Zobacz także: EBL. Stal już zaczyna działać. Jacek Winnicki ma być trenerem!
- W play-off najważniejsze są zwycięstwa. Styl schodzi na drugi plan. Liczy się to, że prowadzimy 1:0 i jesteśmy o dwie wygrane od awansu do finału. Oczywiście wiemy, że graliśmy świetnie w pierwszej połowie, ale po przerwie już tak dobrze nie było. Popełniliśmy w tym meczu sporo błędów. Musimy wyciągnąć z tego wnioski - dodał z kolei skrzydłowy Marcus Ginyard.
Gdynianie rozegrali dwie różne połowy. W pierwszej grali koncertowo, z wielką energią po obu stronach parkietu. Twardo bronili, a w ataku kreowali mnóstwo otwartych pozycji do rzutu. Trafili aż jedenaście rzutów z dystansu! Skuteczni byli Josh Bostic (27), Krzysztof Szubarga (16), Dariusz Wyka (14) czy Bartłomiej Wołoszyn (9). - Nie oddawaliśmy szalonych rzutów, to były dobre pozycje. Tak się teraz gra na najwyższym poziomie - skomentował Frasunkiewicz.
Po raz kolejny w tych play-off gdynianie roztrwonili dużą przewagę w drugiej połowie. Anwil w mgnieniu oka odrobił ponad 20-punktową stratę do gdynian. Trener Arki przyznał, że koszykówka w ostatnich latach znacząco przyspieszyła i to zdarza się coraz częściej, zwłaszcza, gdy gra się z tak klasową drużyną. Frasunkiewicz mocno komplementował rywali.
- Anwil to mistrz Polski, zespół, który odprawił w ćwierćfinale Stal 3:0. Serce mistrza cały czas bije. Nie ma znaczenia, czy prowadzi się z nimi różnicą 20 czy 30 punktów. Trzeba być cały czas czujnym. Straciliśmy przewagę, ale na początku ją zbudowaliśmy, więc można stwierdzić, że Anwil zrobił wcześniej to samo - zauważył.
Drugi mecz tej serii w sobotę. Gospodarzem ponownie będzie Arka, a początek zawodów zaplanowano na godzinę 20:30. Rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw.
Zobacz także: Od ośmiu lat grają o medale. Stelmet Enea BC nie boi się Polskiego Cukru