Już pierwszy mecz finału Wschodu pokazał, że to będzie świetna seria. Toronto Raptors byli o krok, aby na otwarcie odebrać Milwaukee Bucks atut własnego parkietu. Drużyna z Kanady prowadziła przez 37 minut spotkania. Goście w pewnym momencie mieli nawet 13 punktów zaliczki, a po trzech kwartach było 83:76. Ale podopieczni Mike'a Budenholzera nie chcieli zawieść swoich fanów. Ostatnie trzy minuty meczu wstrząsnęły Toronto.
Kawhi Leonard trafił dwa osobiste, a jego Raptors mieli wówczas 100:98. Okazało się, że była to ich ostatnia udana próba zdobycia punktów. Brook Lopez wsadem doprowadził do wyniku 101:100, a następnie dodał też skuteczny rzut zza łuku, który wprawił w euforię kibiców obecnych w hali Fiserv Forum. Środkowy okazał się niespodziewanym bohaterem Milwaukee, w następnych posiadaniach zanotował też blok na Leonardzie oraz dwie zbiórki. Gospodarze zakończyli ten mecz zrywem 10-0.
Kyle Lowry, Danny Green, Marc Gasol i wspominany Kawhi Leonard pudłowali, a Bucks dzięki dwóm celnym rzutom wolnym Erica Bledsoe oraz Khrisa Middletona dokończyli dzieła. Premierowe spotkanie zakończyło się więc wynikiem 108:100 i drużyna z Wisconsin w serii do czterech zwycięstw, prowadzi 1-0.
- Myślę, że mówi to trochę o charakterze tej grupy. Chłopacy trzymają się razem, tworzą kolektyw. Uważam i mam wielką nadzieję, że jeśli będziemy się trzymać tego, co robimy to w końcu przytrafią się nam dobre rzeczy - komentował na pomeczowej konferencji prasowej trener Mike Budenholzer.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Liverpool i Tottenham w finale Ligi Mistrzów. "To będzie angielska piłka w najlepszym wydaniu"
Brook Lopez 13 ze swoich 29 punktów zdobył w czwartej kwarcie, miał też 11 zbiórek oraz cztery bloki. Ale 31-latek nie chciał przypisywać sobie zasług: - To był wysiłek całego zespołu - przyznawał w rozmowie z TNT prosto z parkietu. Giannis Antetokounmpo zanotował 24 "oczka", 14 zebranych piłek i sześć asyst. Trafił 9 na 12 wykonywanych osobistych. Co okazało się bardzo istotne, Bucks triumfowali w walce pod tablicami w stosunku 60-46. W ich zespole dobrze spisywali się ponadto Nikola Mirotić i rezerwowy Malcolm Brogdon.
Czytaj także: Pelicans z pierwszym numerem draftu! Wybiorą Williamsona? Knicks rozczarowani
Toronto Raptors spudłowali osiem swoich ostatnich rzutów i to kosztowało ich zwycięstwo. Kawhi Leonard rzucił 31 punktów, a Kyle Lowry 30, ale finalnie na niewiele się to zdało. Lowry trafił aż siedem na dziewięć prób za trzy, a Leonard z kolei wykorzystał wszystkie 10 wolnych. Źle w ofensywie spisał się Marc Gasol, Hiszpan uzbierał tylko sześć "oczek" przy skuteczności 2 na 11 z gry, chociaż miał też 12 zbiórek i pięć asyst.
- Czwarta kwarta nas zabiła, wynik 32-17 o wszystkim świadczy. W tych 12 minutach byli od nas zdecydowanie lepsi. Zrobili się trochę bardziej agresywni, trafili kilka ważnych rzutów, kilkukrotnie nas zatrzymali - komentował w rozmowie z dziennikarzami na konferencji prasowej Kyle Lowry. - Przegrać w taki sposób jest naprawdę do bani. Ale mieliśmy w tym meczu swoje szanse i musimy wyciągnąć z tego wnioski - dodawał rozgrywający.
Drugie spotkanie w finale Konferencji Wschodniej odbędzie się w nocy z piątku na sobotę o godz. 2:30 polskiego czasu.
Czytaj także: Pau Gasol nie wspomoże już Milwaukee Bucks w tegorocznych play-offach
Wynik:
Milwaukee Bucks - Toronto Raptors 108:100 (23:34, 28:25, 25:24, 32:17)
(Lopez 29, Antetokounmpo 24, Brogdon 15 - Leonard 31, Lowry 30, Siakam 15)
Stan serii: 1-0 dla Bucks
Toronto miało plan na Freaka, ale kluczem do wygranej Milwaukee była świetna gra Lopeza i Brogdona.
Żeby wygrać tą serię, Raptors mus Czytaj całość