- Gwiazdy mocno świeciły - powiedział tuż po zakończeniu spotkania Łukasz Cegliński, który komentował czwartkowe zawody w serwisie Emocje.TV.
Mecz Anwilu Włocławek z Arged BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski dostarczył kibicom ogromnych emocji, a prawdziwą wisienką na torcie były popisy Ivana Almeidy i Caspera Ware'a.
Fani byli pod wrażeniem pojedynku gwiazd. "To się ogląda", "coś fantastycznego", "obaj włączyli tryb play-off" - pisali ludzie na Twitterze.
Ciężko wyobrazić sobie lepszy początek Playoff w #plkpl. Almeida vs Ware, co za pojedynek!
— Mikołaj Dacko (@mikolaj06) 2 maja 2019
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Raków już w Lotto Ekstraklasie. Będzie nowa jakość w lidze czy "druga Sandecja"?
Zwycięsko z tego starcia wyszedł Almeida, który zgromadził 29 punktów (5/7 za trzy) i osiem asyst. Ware miał 27 punktów, sześć zbiórek i pięć asyst, ale w decydujących momentach nie dołożył niczego do swojego dorobku. Gwiazdor Anwilu w tym czasie zdobył osiem punktów, trafiając dwie trójki.
Almeida miał także większe wsparcie. Szczególnie od Lichodieja, Ignerskiego i Simona (łącznie 38 punktów). Drużyna Kamińskiego natomiast praktycznie nie wykorzystała nieobecności kontuzjowanego Josipa Sobina. Shawn King trafił dwa z trzech rzutów, a Ivan Maras trzy z czterech.
Zobacz także: Energa Basket Liga. Rafał Juć: Typuję zwycięstwo Stali z Anwilem 3:2
- Zagraliśmy niezłe zawody, ale to nie wystarczyło do zwycięstwa. W drugiej połowie walczyliśmy twardo i wyszliśmy nawet na prowadzenie, ale w czwartej kwarcie rywale okazali się skuteczniejsi - mówił po meczu rozgoryczony Ware, który w trakcie spotkania... otrzymał przewinienie techniczne, po tym jak coś krzyknął w kierunku Almeidy po trafionym rzucie.
- Sędziowie nie popisali się w tej sytuacji. To są play-off. Gra dla prawdziwych mężczyzn. Trash-talking jest na każdym kroku. Tym bardziej, że Ivan Almeida jest znany z tego, że nie należy do "grzecznych chłopców". Można było spokojnie to puścić bez gwizdka - analizował w studiu pomeczowym BM Slam Stali Łukasz Majewski, były kapitan zespołu z Ostrowa Wielkopolskiego.
Piękna akcja Almeidy:
Almeidę i Ware'a sporo łączy. Obaj do Polski trafili w trakcie sezonu i to za wielkie pieniądze. Na lidera Anwilu... zbiórkę urządzili nawet sami kibice, z kolei o wartości kontraktu gracza Stali krążą już legendy (mówi się nawet, że Ware dostał część kasy z góry). Obaj są dowodem na to, że duże pieniądze odgrywają w sporcie ogromną rolę. To zawodnicy, którzy potrafią w pojedynkę wygrywać mecze.
- Po to właśnie braliśmy takiego zawodnika. Było wiele ofert, ale z wielu względów chcieliśmy pozyskać właśnie Ware'a - tłumaczył niedawno Kamiński.
Trener Milicić podkreślał z kolei, że prawdziwego Almeidę zobaczymy w fazie play-off. Nie mylił się. Kabowerdeńczyk zagrał tak, jak do tego przyzwyczaił w ostatnim sezonie.
Zobacz także: Energa Basket Liga pod lupą Charlesa (23): duże zmiany w Stelmecie, Legia bez gwiazdy w fazie play-off