NBA: Westbrook niczym najlepszy on, Thunder zbliżyli się do Trail Blazers. Celtics prowadzą 3-0!

Getty Images / Elsa / Na zdjęciu: Russell Westbrook
Getty Images / Elsa / Na zdjęciu: Russell Westbrook

Oklahoma City Thunder z niezwykle cennym zwycięstwem. Bardzo dobra postawa m.in. Russella Westbrooka pozwoliła im pokonać Portland Trail Blazers 120:108. Boston Celtics w serii do czterech wygranych prowadzą już 3-0.

Russell Westbrook powiedział, że jego występ w drugim meczu rywalizacji przeciwko Portland Trail Blazers był nie do zaakceptowania. Teraz Oklahoma City Thunder wróciła do domu, a MVP z 2017 roku zdecydowanie się poprawił. Co więcej, był najlepszym koszykarzem na parkiecie. 30-latek trafił połowę oddanych rzutów (11/22 z gry, 4/6 za trzy), zdobył 33 punkty, miał pięć zbiórek oraz 11 asyst. "Grzmot" uciekł spod topora i dzięki zwycięstwu 120:108 doprowadził do stanu 1-2.

Gdyby Thunder nie podnieśli się w tym meczu, ich koniec mógłby nastąpić szybko. Tak wszystko jeszcze możliwe. Drużyna Billy'ego Donovana pokazała pazur, 15 celnych na 29 oddanych prób zza łuku to świetny wynik. Sam Jerami Grant miał w tym elemencie cztery na pięć, a Terrance Ferguson trzy na cztery. Portland nie dotrzymali kroku oponentom w decydującej odsłonie, OKC wygrali tamten fragment 34:26.

W triumfie nie przeszkodził im nawet fakt, iż Paul George znów był cieniem samego siebie. Przynajmniej jeśli chodzi o skuteczność. Skrzydłowy, zmagający się urazem barku oddał 16 rzutów, z których trafił tylko trzy. Ale spędził na parkiecie aż 41 minut, najwięcej w zespole, a ponadto wykorzystał 14 na 17 osobistych, co dało mu w sumie 22 punkty, dodał sześć zebranych piłek, a także sześć kluczowych podań.

ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Bójka Lewandowskiego z Comanem dała pozytywny impuls? "Takie sytuacje biorą się z ambicji"

Portland mogli wykonać milowy krok w kierunku awansu, ale będę musieli wstrzymać się do czwartego spotkania obu zespołów. Damian Lillard rzucił 32 punkty, a C.J. McCollum 21. Ten pierwszy 25 "oczek" zdobył w samej trzeciej kwarcie, kiedy Trail Blazers znacząco odrobili straty i zbliżyli się do Thunder.

Boston Celtics bliscy awansu do półfinału Wschodu. "Celtowie" trzeci raz z rzędu w tych play offach pokonali Indianę Pacers, tym razem na ich parkiecie. Kyrie Irving był w transie, niczym gdy zdobywał mistrzostwo NBA z Cleveland Cavaliers. Dryblował, rzucał, podawał. I to w najważniejszych momentach, kiedy sytuacja naprawdę tego wymagała. Był zaprogramowany na zwycięstwo, a swoim pozytywnym nastawieniem motywował innych graczy. W takiej atmosferze Celtics nie mogli przegrać.

Indiana Pacers schodziła do przerwy z dwoma punktami zaliczki, ale trzecia partia w ich wykonaniu okazała się blamażem. Tylko 12 zdobytych "oczek", ponadto przez ponad pięć minut nie trafili nawet do kosza rzutu z gry. To samo powtórzyło się w kwarcie numer cztery - a kiedy zespół nie potrafić oddać celnej próby przez ponad 11 minut w drugiej połowie, nie wróży to dobrze.

Gospodarze opuszczali parkiet ze spuszczonymi głowami. Boston Celtics utrzymali korzystny wynik do końca, triumfowali 104:96. Jaylen Brown dominował na początku spotkania, później dorzucił kilka celnych prób i w sumie miał 23 punkty. Kyrie Irving zapisał przy swoim nazwisku 19 "oczek", pięć zbiórek i 10 asyst. Jayson Tatum wywalczył 18 punktów, a Al Horford, który po asystach Irvinga trafiał bardzo istotne rzuty w najważniejszych posiadaniach dodał 16 "oczek" oraz zebrał osiem piłek.

U Pacers siedmiu zawodników zdobyło 10 lub więcej punktów, ale to właśnie był ich problem. Zabrakło lidera, biorącego odpowiedzialność i ciężar w kluczowych momentach. Kto wie, jak potoczyłaby się ta seria, gdyby zdolny do gry był Victor Oladipo. Tak niebawem czeka ich koniec sezonu. Nikt nie wrócił w play off ze stanu 0-3 i trudno przypuszczać, żeby udało się to właśnie Indianie. Tyreke Evans z ławki rezerwowych zanotował 19 punktów w 22 minuty, ale przebłysk jego umiejętności nie wystarczył. Bojan Bogdanović trafił w piątek tylko 6 na 17 oddanych rzutów.

Czytaj także: Witold Bańka pogratulował Arged BM Slam Stali historycznego triumfu

Tylko 10 oddanych rzutów osobistych w całym meczu, słaby Kawhi Leonard. Toronto Raptors mimo wszystko przezwyciężyli przeciwności i pomimo starań Orlando Magic, udało im się triumfować na Florydzie 98:93. Kiedy Leonard wykorzystał zaledwie pięć na 19 wykonanych prób i miał 16 punktów, błyszczał inny skrzydłowy. Pascal Siakam zanotował 30 "oczek", zebrał 11 piłek i miał cztery asysty. - Jest niewiarygodny. To właśnie on poczynił największy postęp w NBA w tym sezonie i ciągle staje się lepszy - mówił o Pascalu Kyle Lowry. Kanadyjczycy wyszli na prowadzenie 2-1.

Gospodarzom nie można odmówić waleczności, tracili do "Dinozaurów" nawet 12 punktów na niespełna pięć minut przed końcem (80:92), a potrafili zbliżyć się na trzy (93:96). Kluczem do sukcesu dla podopiecznych Nicka Nurse'a okazała się zbiórka w ataku po pudle Leonarda. Kyle Lowry w tylko mu znany sposób przewidział lot piłki i zbił tę w ręce Danny'ego Greena. Kawhi miał dwa rzuty osobiste, trafił obydwa i tak ustalił wynik spotkania, bowiem w następnym posiadaniu Magic dwukrotnie przestrzelili zza łuku. To była wielka zbiórka i zaangażowanie filigranowego rozgrywającego, która okazała się kluczem do sukcesu.

- Wysoka intensywność z obu stron, my pozostaliśmy skoncentrowani, dzięki czemu udało nam się odnieść bardzo ważny sukces. Pokazaliśmy energię i przetrwaliśmy burzę ze strony rywali. To prawda, że mogliśmy zaprezentować się lepiej, ale liczy się końcowe zwycięstwo. Dobrze było tu wygrać, teraz musimy powtórzyć to jeszcze raz na tym samym parkiecie - mówił dla reportera telewizji SN Danny Green.

Jeśli chodzi o zdobycze Raptors, Lowry w 40 minut zapisał przy swoim nazwisku 12 "oczek", pięć zebranych piłek i 10 asyst. Dla Orlando 24 punkty wywalczył Terrence Ross, a 22 "oczka", 14 zbiórek i sześć kluczowych podań miał Nikola Vucevic. Francuz Evan Fournier trafił jeden jedyny rzut z gry w czwartej kwarcie, a próbował aż 12 razy. Jego gorsza postawa niewątpliwa okazała się kłopotem dla ambitnych Magic. W play offach piękne jest to, że zrehabilitować można się bardzo szybko.

Czytaj także: Ciąży na nich olbrzymia presja. Trefl Sopot gra o koszykarskie życie

Wyniki:

Orlando Magic - Toronto Raptors 93:98 (21:26, 24:22, 20:28, 28:22)
(Ross 24, Vucevic 22, Isaac 14 - Siakam 30, Leonard 16, Green 13)

Stan serii: 2-1 dla Raptors

Indiana Pacers - Boston Celtics 96:104 (28:41, 33:18, 12:21, 23:24)
(Evans 19, Bogdanovic 15, Turner 13 - Brown 23, Irving 19, Tatum 18)

Stan serii: 3-0 dla Celtics

Oklahoma City Thunder - Portland Trail Blazers 120:108 (21:22, 28:17, 37:43, 34:26)
(Westbrook 33, George 22, Grant 18 - Lillard 32, McCollum 21, Kanter 19)

Stan serii: 2-1 dla Trail Blazers

Komentarze (1)
avatar
Katon el Gordo
21.04.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W tekście czytamy: „…Paul George znów był cieniem samego siebie…” No właśnie, Paul George po niefortunnym złamaniu nogi to już nie ten sam zawodnik co kiedyś. Bardziej wyrachowany, bez odrobiny Czytaj całość