Lata lecą, a jego nazwisko nadal elektryzuje kibiców. Qyntel Woods nie przyjechał do Polski po pieniądze

Newspix / Tomasz Zasiński / Na zdjęciu: Qyntel Woods
Newspix / Tomasz Zasiński / Na zdjęciu: Qyntel Woods

Ma 38 lat. Ostatnio grywał jedynie w pokazowych meczach, ale jego nazwisko wciąż działa na wyobraźnię kibiców, którzy pamiętają jego najlepsze zagrania w Asseco Prokomie Gdynia. Qyntel Woods przyjechał pomóc uratować ekstraklasę dla Koszalina.

- Qyntel był najlepszy w historii PLK. Jak on był w formie, to robił takie rzeczy na treningu, że trudno o tym zapomnieć - wspomina Przemysław Frasunkiewicz, który w przeszłości święcił z Woodsem wielkie sukcesy w barwach Asseco Prokomu Gdynia.

W niedzielę obaj staną naprzeciw siebie - Amerykanin jako gracz AZS-u, z kolei Frasunkiewicz jako trener Arki Gdynia, lidera Energa Basket Ligi.

Klub ogłosił jego transfer... 1 kwietnia i dużą część kibiców myślała, że to primaaprilisowy żart. Zwłaszcza, że okno transferowe w Energa Basket Lidze zostało zamknięte już ponad tydzień temu (22 marca). Po kilku godzinach opublikowano wideo, na którym Woods stojąc na parkiecie koszalińskiej hali wita się z fanami. - Hej! Q is back! - ogłosił radośnie Amerykanin.

Jego ponowne zakontraktowanie było możliwe, ponieważ Woods nie grał w żadnym innej drużynie od momentu opuszczenia AZS-u (marzec 2018). Amerykanin nie przyjechał do Polski po pieniądze. Te zarabia teraz na występach w lidze BIG3, którą założyli amerykański raper Ice Cube i biznesmen Jeff Kwatinetz. Tam za występ w jednym meczu otrzymuje... 10 tysięcy dolarów! Grą w Koszalinie ma przygotować się do spotkań w pokazowej lidze.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Kibice wymusili zwolnienie trenera Arki? "Siła nacisku ma znaczenie"

Powrót Woodsa wielu zaskoczył, ale też pokazał, że jego nazwisko nadal działa na wyobraźnie kibiców. Ostatnio na jednym z boisk do koszykówki byłem świadkiem rozmowy na jego temat. "Fajnie, że wrócił", "Ciekawe, co jeszcze ten "dziadek" potrafi?", "On był fantastyczny, sam wygrywał mecze dla Prokomu w Eurolidze" - mówiono.

Lata lecą, a jego nazwisko nadal elektryzuje fanów, którzy pamiętają najlepsze zagrania w Asseco Prokomie Gdynia. Woods czarował swoją grą na polskich boiskach. Wprawiał w zachwyt. Był wtedy nie do zatrzymania, zawodnikiem z kompletnie innej półki. W sezonie 2008/2009 został najlepszym strzelcem ligi - notując średnio 19,2 punktu na mecz. W 2009 roku został wybrany MVP finałów. Do tego świetnie spisywał się w Eurolidze.

- Woods był najlepszym graczem w historii PLK. Do Polski przychodził jako najlepsza "trójka" w Europie. Jego umiejętności były gigantyczne, przerastał wszystkich o kilka poziomów - wspomina z kolei Piotr Szczotka, były kolega Woodsa z drużyny, a obecnie trener od przygotowania motorycznego w Arce Gdynia.

Amerykanin ma teraz pomóc drużynie z Koszalina w walce o utrzymanie w Energa Basket Lidze. Ma za sobą pierwsze treningi z zespołem. W niedzielę ponownie założy biało-niebieską koszulkę AZS-u. - Jestem zadowolony z jego formy. Na treningach wygląda bardzo przyzwoicie - przekonuje trener Marek Łukomski.

Zobacz także: Arkadiusz Lewandowski, prezes Anwilu Włocławek: W zeszłym roku też chciano zwalniać Milicicia

Źródło artykułu: