[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Co zadecydowało o tym, że ponownie został pan zawodnikiem Stelmetu Enei BC?
[/b]
Thomas Kelati, zawodnik Stelmetu Enei BC Zielona Góra: Moje ostatnie lata w koszykówce są mocno związane z tym klubem i miastem. Nawiązałem sporo relacji i kontaktów z wieloma ludźmi. Fani traktowali mnie i moją rodzinę dobrze, nawet w tym roku, kiedy nie grałem. Zawsze czułem się mile widziany w Zielonej Górze. Można powiedzieć, że sentyment odegrał dużą rolę przy podejmowaniu decyzji.
Wraca pan do zespołu, w którym jest sporo "starych znajomych". To też miało wpływ?
Oczywiście. Świetnie znam Polaków: Koszarka, Zamojskiego, Hrycaniuka czy Mokrosa. Razem graliśmy przez wiele miesięcy. Sporo nas łączy. Cieszyliśmy się z mistrzostwa, ale też przeżywaliśmy zeszłoroczną klęskę z Anwilem. Dla mnie to było ważne, żeby mieć zawodników w zespole, których znam i z którymi grałem. Powrót do takiej drużyny i ludzi, którym ufam, ma swoje zalety w porównaniu z nowym zespołem i kompletnie nową sytuacją.
ZOBACZ WIDEO Lewandowski o meczu z Łotwą. "Gra do poprawy, ale plan jest wykonany"
Miał pan taką propozycję: Arged BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski.
Zgadza się. Bardzo doceniam władze klubu, które się mną zainteresowały. Dziękuję im za to. Spotkałem się nawet z trenerem Kamińskim i wydawało się, że trafię do Ostrowa Wielkopolskiego. Wyszło inaczej i podpisałem kontrakt w Zielonej Górze. Myślę, że to co zrobiła Stal w ostatnich latach jest imponujące i może robić wrażenie. Pracują tam ambitni ludzi i myślę, że ten klub będzie konsekwentnie szedł do przodu.
Zobacz także: Janusz Jasiński: Europa nam mocno odjechała. Brakuje nam dużych pieniędzy
Dlaczego tak długo zwlekał pan z podpisaniem kontraktu?
Nie chciałem czekać. Zamierzałem podpisać kontrakt już w październiku 2018 roku, ale z powodów, nad którymi nie mam kontroli, musiałem odłożyć moją decyzję. U mojego ojca zdiagnozowano raka, więc pojechałem do USA i spędziłem z nim trochę czasu.
Wiem, że chciał pan zakończyć karierę na własnych warunkach. Po tym sezonie powie pan "koniec"?
Szczerze? Nie wiem. Zobaczymy, jak to wszystko się potoczy i jak będzie wyglądała sytuacja z moim ojcem. Ale gdybym musiał zgadywać, to powiedziałbym, że takie rozwiązanie jest więcej niż możliwe.
Co Thomas Kelati może dać Stelmetowi Enei BC?
Mam nadzieję, że dam zespołowi to samo, co zawsze. Jako doświadczony gracz, który może prowadzić na boisku i poza nim. Oni w tym momencie mają wszystko, żeby walczyć i wygrać mistrzostwo. Jednak jak dobrze wiemy: doświadczenie odgrywa dużą rolę w fazie play-off.
Stelmet Enea BC pozwolił mi w odpowiedni sposób zamknąć rozdział w mojej karierze koszykarskiej. Gdybym musiał zakończyć karierę, chciałbym, żeby stało się to w Zielonej Górze. I najlepiej... trzymając trofeum. Moja kariera rozpoczęła się w Polsce, więc miło byłoby zakończyć ją w tym właśnie miejscu.
Często mówił mi pan, że ma "niedokończoną" robotę w Zielonej Górze. Co to oznacza?
Chodziło mi o to, że zeszły sezon zakończyłem przedwcześnie, jeszcze przed play-offami. Czułem się bezradny, siedząc na ławce i obserwując to, co stało się z drużyną. Powtórzę: nie chciałem doprowadzić do tego, żeby kontuzja zakończyła moją karierę. Mam nadzieję, że teraz będę mógł już zakończyć na własnych warunkach.
W jakiej formie jest Thomas Kelati?
Wyjaśniłem zespołom, które się mną interesowały, że potrzebuję trochę czasu, żeby dojść do optymalnej dyspozycji. Stal i Stelmet mają duże składy i nie potrzebowały mnie do tego, żebym od razu grał po 30 minut w meczach.
Podobno ma pan sporą nadwagę...
Oj tak. Muszę stracić trochę kilogramów na wadze. Nawet moja żona powiedziała mi ostatnio, że muszę schudnąć, bo inaczej wkrótce zostanę się zapaśnikiem sumo (uśmiech). Muszę bardzo odpowiedzialnie podejść do całej sytuacji i wykonywać wszystko z głową, bo jeśli będę chciał wrócić za szybko, to nie będę w stanie pomóc zespołowi. W tym momencie jestem wdzięczny klubowi za możliwość ponownego kontaktu z koszykówką i sprawienia, by mój ojciec był w stanie obserwować, jak gram.
Zobacz także: Wielka bomba i głośne powroty. Transfery "last minute" w Energa Basket Lidze