[tag=30842]
Jeremy Lamb[/tag] zapamięta ten dzień do końca życia. A właściwie rzut, którym zapewnił Charlotte Hornets zwycięstwo nad Toronto Raptors. 26-latek trafił z ponad połowy boiska i to w ostatnich sekundach meczu! Goście w ostatnim posiadaniu mieli tylko 3,1 sekundy, Pascal Siakam zrobił wszystko, żeby uniemożliwić rywalom zdobycie punktów. Skrzydłowy krył Lamba i udało mu się wybić piłkę na środek parkietu. Nikt w hali Scotiabank Arena na pewno nie przypuszczał wtedy, co się za chwilę stanie.
Gracz Hornets popisał się trafieniem, które na długo zapadnie w pamięci sympatyków koszykówki. Jego drużyna triumfowała 115:114. To drugi rzut na zwycięstwo oddany z najdalszej odległości od 20 sezonów, 29 grudnia 2010 roku był wyczyn Tyreke'a Evansa. - Czuję się wspaniale. Walczyliśmy twardo przez całe spotkanie. Każdy, kto wchodził na parkiet starał się ze wszystkich sił. Oni też byli zdeterminowani i zaliczyli przecież taki zryw w końcówce. To świetne uczucie, że odnieśliśmy zwycięstwo i to jeszcze w takich okolicznościach - komentował Jeremy Lamb.
- Trafił naprawdę trudny rzut. Nie wiem, co mógłbym zrobić więcej, żeby lepiej wybronić tę akcję. Tak, March Madness - dodawał Pascal Siakam, nawiązując do trwającego aktualnie turnieju NCAA, gdzie co roku nie brakuje spektakularnych zagrań.
ZOBACZ WIDEO Odwiedziliśmy Healthy Center by Ann. To tu zajęcia prowadzi Anna Lewandowska i jej zespół
Mało brakowało, a bohaterem Toronto Raptors byłby Kawhi Leonard. Ten trafił z półdystansu 45 sekund przed końcem i wywindował "Dinozaury" na prowadzenie 114:112. Zablokował też próbującego wyrównać stan meczu Kembę Walkera. W zaistniałych okolicznościach to okazało się nie mieć znaczenia, Leonard w całym spotkaniu zdobył 28 punktów i dziewięć zbiórek, Siakam 23 "oczka", siedem zebranych piłek oraz pięć asyst.
- Chyba bogowie koszykówki byli w tę noc po naszej stronie. To był niewiarygodny rzut - mówił 41-letni trener Charlotte Hornets, James Borrego. Jego podopieczni trafili w niedzielę aż 18 prób za trzy i popełnili tylko siedem strat. Walker miał 15 punktów, osiem zbiórek, 13 asyst oraz cztery przechwyty, a Dwayne Bacon dodał 20 "oczek". Charlotte Hornets (34-39) zanotowali trzeci triumf z rzędu i od ósmych Miami Heat (36-37) dzieli ich naprawdę niewiele.
LaMarcus Aldridge poprowadził San Antonio Spurs, miał 48 punktów, 13 zbiórek i sześć asyst, a jego drużyna wygrała z Boston Celtics 115:96 i to w hali TD Garden. Podkoszowy trafił 20 na 31 oddanych rzutów z pola, w tym raz za trzy i 7 na 8 osobistych. Gospodarze nie mieli pomysłu, jak go zatrzymać. Kyrie Irving po pięciu meczach z rzędu z minimum 30 punktami na koncie, tym razem uzbierał ich 11.
Co za forma Los Angeles Clippers. Podopieczni Doca Riversa zanotowali piąte z rzędu, a 10. zwycięstwo w 11. ostatnim meczu. Pokonali New York Knicks 124:113, chociaż niewiele ponad cztery minuty przed końcem przegrywali jeszcze 103:104. Finisz spotkania należał do nich, Danilo Gallinari i Lou Williams zadbali o interesy klubu z Hollywood. Ten duet wyprowadził ich wówczas na prowadzenie 111:104, Włoch miał w sumie 26 punktów i osiem zbiórek, a rezerwowy, będący zarazem liderem drużyny uzbierał 29 "oczek" oraz siedem asyst.
Knicks zawiedli swoich kibiców i ponieśli 29. porażkę na własnym parkiecie, ale słowo zawód jest chyba w tym przypadku zbyt surowe. Fani w Madison Square Garden przywykli, iż w tym sezonie częściej będą świadkami triumfów rywali, aniżeli ich miejscowej drużyny. Jakby tego było mało, w niedzielę urazu nabawiło się dwóch ważnych zawodników Davida Fizdale'a. Kevin Knox doznał skręcenia kostki, a Frank Ntilikina ma problemy z pachwiną.
- W czwartej kwarcie nasze zaangażowanie było większe, defensywa się polepszyła, a my chcemy teraz wygrać kilka ważnych spotkań w końcówce sezonu zasadniczego - komentował Danilo Gallinari. Jego Clippers są aktualnie na wysokim 5. miejscu w Konferencji Zachodniej. Kto będzie ich rywalem w play offach? To bez znaczenia. - Jesteśmy gotowi na walkę z każdym, z kim przyjdzie nam się zmierzyć. W międzyczasie wygrywajmy po prostu mecze i wszystko będzie w porządku - wyjaśnia trener Doc Rivers.
Czytaj także: Świetny Walker pokonał Irvinga i Celtics, zwycięski rzut Younga
Houston Rockets nie mieli większych problemów z pokonaniem New Orleans Pelicans, Teksańczycy triumfowali na terenie rywali 113:90. James Harden zdobył 28 puntów w 29 minut, jego obecność w czwartej kwarcie nie była nawet potrzebna. Podopieczni Mike'a D'Antoniego (47-27) odnieśli 14. sukces w 16. ostatnim występie i wszystko wskazuje na to, iż skończą sezon zasadniczy na 3. lokacie. Chyba, że udałoby się im doścignąć Denver Nuggets (49-23) lub Golden State Warriors (50-23).
Jeśli mowa o mistrzach NBA, ci pokonali Detroit Pistons 121:114. Już w pełnym składzie, Stephen Curry wrócił na parkiet i od razu zanotował 26 "oczek". Klay Thompson dodał ich 24, ten duet trafił w sumie dziewięć na 13 celnych rzutów zza łuku drużyny i tak ich 50. sukces stał się faktem. Drużyna z Oakland szybko zamazała plamę w postaci porażki u siebie z Dallas Mavericks 35 punktami.
Czytaj także: Kilka klubów go chciało, ale on wykazał lojalność wobec trenera. Mathieu Wojciechowski: Nie chciałem odchodzić
Wyniki:
New York Knicks - Los Angeles Clippers 113:124 (24:29, 35:31, 25:29, 29:35)
(Mudiay 26, Jordan 20, Dotson 18 - Williams 29, Gallinari 26, Harrell 24)
Indiana Pacers - Denver Nuggets 124:88 (27:23, 35:23, 30:21, 32:21)
(Bogdanovic 35, Turner 17, Sabonis 15 - Jokic 19, Barton 15, Morris 12)
Milwaukee Bucks - Cleveland Cavaliers 127:105 (32:27, 36:28, 22:22, 37:28)
(Antetokunmpo 26, Middleton 17, Hill 17, Lopez 14 - Love 20, Clarkson 19, Sexton 18)
Toronto Raptors - Charlotte Hornets 114:115 (32:27, 25:31, 26:37, 31:20)
(Leonard 28, Siakam 23, Gasol 17 - Bacon 20, Bridges 16, Walker 15)
New Orleans Pelicans - Houston Rockets 90:113 (19:33, 25:30, 25:24, 21:26)
(Jackson 19, Randle 15, Johnson 13 - Harden 28, Gordon 18, House Jr. 14)
Boston Celtics - San Antonio Spurs 96:115 (24:31, 23:23, 25:30, 24:31)
(Smart 14, Hayward 13, Morris 13, Irving 11, Theis 11 - Aldridge 48, DeRozan 16, Mills 12)
Golden State Warriors - Detroit Pistons 121:114 (29:28, 34:21, 34:28, 24:37)
(Curry 26, Thompson 24, Durant 14, Green 14 - Griffin 24, Kennard 20, Smith 14)
Los Angeles Lakers - Sacramento Kings 111:106 (22:20, 26:29, 39:28, 24:29)
(James 29, Kuzma 29, McGee 17 - Bagley III 25, Hield 18, Bogdanovic 17)