"Prawdziwa strzelanina", "NBA po polsku" - tak jest komentowane niedzielne spotkanie AZS-u Koszalin z TBV Startem Lublin, w którym obie drużyny zdobyły aż... 248 punktów. A wydawało się, że trudno będzie przebić wynik z meczu Anwilu Włocławek z Polpharmą Starogard Gdański, w którym padł rezultat 122:115.
Warto odnotować, że tak ofensywne spotkanie w Energa Basket Lidze zanotowano po raz ostatni w 2003 roku (za Puls Basketu). Wtedy to, także w Koszalinie, miejscowy AZS pokonał po dogrywce Kotwicę Kołobrzeg 121:118.
W niedzielę, w Koszalinie, działy się rzeczy niezwykłe. Jeszcze na niecałe osiem minut przed końcem meczu goście z Lublina prowadzili różnicą... 18 punktów! TBV Start Lublin nie miał prawa przegrać tego spotkania. Innego zdania byli jednak niesamowicie zmotywowani zawodnicy trenera Marka Łukomskiego. AZS najpierw odrobił straty, a w dogrywce... po raz pierwszy wyszedł na prowadzenie, którego już nie oddał.
- Tylko przez trzy minuty prowadziliśmy w tym meczu - śmieje się trener Marek Łukomski.
15 asyst Thomasa:
Nie do zatrzymania w tym spotkaniu był Torey Thomas. Filigranowy Amerykanin trafił osiem trójek, wywalczył 33 punkty, 15 asyst (nowy rekord tego sezonu), pięć przechwytów i trzy zbiórki, nie schodząc z parkietu ani na sekundę!
- Po raz pierwszy w Polsce brałem udział w tak emocjonującym spotkaniu. Nieprawdopodobna dramaturgia. Ani przez moment nie zwątpiliśmy w naszą wygraną. Trener cały czas nas motywował, mówił, że jesteśmy w stanie to zrobić. Nasza rotacja była bardzo wąska, ale każdy wierzył w swoje umiejętności. To przyniosło efekt - mówi z uśmiechem na twarzy doświadczony Amerykanin.
TBV Start może sobie pluć w brodę, bowiem miał zwycięstwo w kieszeni, które mocno zbliżyłoby ich do play-off. Tymczasem sytuacja nieco się skomplikowała. - Gratulacje dla AZS-u za walkę i charakter. Nam taki mecz nie powinien się przydarzyć. Sami sobie strzeliliśmy w stopę - tłumaczy Marcin Dutkiewicz, koszykarz lubelskiego zespołu.
Koszalinianie odnieśli trzecie zwycięstwo z rzędu. Pod wodzą Marka Łukomskiego AZS ma bilans 7:8 i jest o krok od utrzymania w Energa Basket Lidze. - Czapki z głów dla całej drużyny. Zawodnicy pokazali charakter, dali z siebie wszystko - przekonuje szkoleniowiec, którego martwi duża liczba urazów. Do grona kontuzjowanych dołączyli Marek Zywert i Drew Brandon. - Boję się odbierać połączenia od naszego fizjoterapeuty - dodaje.
Zobacz także: Wicemistrz Polski nie próżnuje. Będą transfery, Thomas Kelati na celowniku!
ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Lewandowski otworzył wynik, koledzy dobili rywala. Bayern rozgromił Mainz [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]