[tag=1747]
[/tag]Stelmet Enea BC Zielona Góra zapowiadał rewanż na łotewskiej drużynie po bolesnej porażce w Rydze, jednak skończyło się tylko na zapowiedziach. VEF Ryga od drugiej kwarty kontrolował mecz w domowej hali polskiej ekipy, koniec końców odnosząc bardzo przekonujące zwycięstwo.
- VEF zasłużenie wygrał ten mecz. Łotysze po raz kolejny udowodnili, że są lepszym zespołem od nas. Myślę, że do pewnego momentu graliśmy nieźle, ale po serii 7:0 zaczęły się problemy. Goniliśmy za wynikiem, momentami pokazywaliśmy niezłą dyspozycję, ale rywale odpowiadali mądrymi decyzjami - powiedział Igor Jovović.
ZOBACZ: W oczekiwaniu na gwiazdę. Stelmet Enea BC zaskoczył transferami
Już z nowymi zawodnikami - Kodim Justice'em i Michaelem Humphrey'em, jednak bez energii przez trzy kwarty. To krótkie streszczenie tego, co działo się w niedzielny wieczór w Stelmecie Enei BC. - Zgodzę się ze stwierdzeniem, że brakowało nam energii. Myślę, że zabrakło nam też zgrania nowych zawodników z zespołem. Zresztą po transferach nigdy nie gra się łatwo, gracze szukają swoich ról. Spodziewałem się, że tak będzie - podkreślił trener biało-zielonych.
Ciekawe było to, że Jovović postawił na Humphreya kosztem Hrycaniuka, który po raz pierwszy pojawił się na parkiecie dopiero w drugiej połowie. - Chcieliśmy wypróbować Humphreya i sprawdzić, co może nam dać na parkiecie. Hrycaniuk jest bardzo ważnym graczem dla drużyny, dodatkowo jest przecież Polakiem. Na pewno odegra zdecydowanie większą rolę w spotkaniu z Arką - wytłumaczył Jovović.
ZOBACZ: Energa Cheerleaders Gdynia znów skradły show. Wspaniały występ naszych dziewczyn (galeria)
Wspomniane przez niego spotkanie Arka - Stelmet Enea BC w Energa Basket Lidze zostanie rozegrane już w najbliższą środę. - Arka to zespół, który może wygrać każdy mecz w naszej lidze. Byłem pod wrażeniem jej gry w spotkaniu z Anwilem w Pucharze Polski, ale gdynianom zdarzają się też słabsze zawody. Przewagą Arki będzie więcej świeżości, spodziewamy się ciekawej potyczki - stwierdził Jovović.
ZOBACZ WIDEO: HME Glasgow 2019. Ewa Swoboda nie była świadoma swojego wielkiego sukcesu. "Myślałam, że jestem 2. albo 3."