Ta wiadomość spadła na polskich kibiców jak grom z jasnego nieba. W lutym, na kilka miesięcy przed końcem kontraktu, Marcin Gortat został zwolniony z Los Angeles Clippers. Jeszcze 4 tygodnie wcześniej środkowy zorganizował "polski dzień w NBA", w którym pojawiło się wiele akcentów związanych z naszym krajem. Hala Staples Center w Kalifornii wypełniona była kibicami z Biało-Czerwonymi szalikami. Nie zabrakło występu polskich cheerleaderek czy przemowy prezydenta RP Andrzeja Dudy. Wszystko było dopięte na ostatni guzik.
Zaskoczenie
Na meczu pojawił się także Cezary Trybański, który przebywał wówczas w domu w Stanach Zjednoczonych, niedaleko Los Angeles. Były koszykarz Memphis Grizzlies, Phoenix Suns czy New York Knicks był pod wrażeniem atmosfery na "polskim meczu". - To było niesamowite zobaczyć tyle polskich akcentów na meczu w Stanach Zjednoczonych. Gortat zagrał dobry mecz, impreza się udała, dlatego nikt nie spodziewał się, że kilka tygodni później usłyszymy taką wiadomość - mówi.
Paradoksalnie, zwolnienie przez Los Angeles Clippers może wyjść Gortatowi na dobre. Ekipa z Kalifornii musiała mu wypłacić wszystkie pieniądze z obowiązującego kontraktu. Nie dość, że świetnie zarobił, to teraz może podpisać umowę z kolejnym klubem. Marzeniem Polaka jest dołączenie do składu Golden State Warriors i powalczyć o upragnione mistrzostwo NBA. Stephen Curry, Kevin Durant, Klay Thompson i Gortat w jednym zespole? Brzmi fantastycznie.
ZOBACZ WIDEO Selekcjoner Brzęczek o powołaniach. "Będą dwie nowe twarze!"
Dla środkowego byłoby to spełnienie marzeń. Mówi się nawet, iż łodzianin odrzucił kilka ciekawych ofert, gdyż cały czas czeka na propozycję z Golden State. Z dużym dystansem do takich informacji podchodzi sam Trybański.
Amerykanie milczą
- Trudno się do tego odnieść. Na amerykańskich portalach zajmujących się tematyką NBA, nie ma nowych wiadomości na jego temat. Jedynie kilka godzin po zwolnieniu z Los Angeles Clippers pojawiła się informacja, iż Marcin chciałby zagrać w Golden State Warriors. Nie było jednak żadnych konkretów. Jeśli tak się stanie, to dla nas kibiców, była by to wielka sprawa móc oglądać Polaka walczącego o mistrzostwo NBA - dodaje nasz rozmówca.
Czytaj także: PZKosz stawia na kontynuację. Jest szykowana nowa umowa dla Mike'a Taylora
Gortat zapisał piękną kartę w NBA. Debiutował w 2008 roku w barwach Orlando Magic. Przez ten czas sam Marcin jak i całe rozgrywki zmieniły się diametralnie. Na jego pozycji coraz częściej liczy się... gra na obwodzie niż tylko manewry i walka pod samym koszem. Nowy trend w NBA trwa od kilku lat i nic nie wskazuje na to, iż miałby się zmienić. Gortatowi coraz trudniej jest odnaleźć się w takich realiach.
Trybański: - Koszykówka w NBA idzie w innym kierunku. Zaczyna brakować miejsca w lidze dla typowych centrów. Z drugiej strony atutem Marcina jest doświadczenie. Kluby często zatrudniają takich zawodników, którzy mają wspierać w szatni mniej doświadczonych koszykarzy.
Czas decyzji
Wszystko zależy teraz od nastawienia samego Marcina. Polak ma już 35 lata i wielu wywiadach podkreślał, iż czuje się zmęczony grą NBA. Sezon zasadniczy jest bardzo wyczerpujący dla zawodników. Mecze, przeloty, treningi i inne obowiązki powodują, iż coraz trudniej utrzymać się na szczycie. Regeneracja w jego wieku jest dużo dłuższa.
Zobacz także: Stelmet Enea BC chce odzyskać mistrzostwo
- Gortat mógłby znaleźć klub w NBA, tylko nasuwa się pytanie jaką rolę pełniłby na boisku i czy ona by mu odpowiadała. Kluczowa sprawa to też zarobki. Na pewno czeka go duża obniżka w porównaniu z poprzednim kontraktem. Gortat musi wiedzieć, czy dalej chce uczestniczyć w karuzeli o nazwie NBA - dodaje Trybański.
Łodzianin szykuje grunt pod zakończenie kariery. Tam nudzić się nie będzie, cały czas prowadzi wiele swoich biznesów.