Fatalna końcówka i seria AZS-u Koszalin. "Musimy wrócić do tego, co przynosiło efekt"

Materiały prasowe / Materiały prasowe / Norbert Barczyk / Na zdjęciu: Marek Łukomski
Materiały prasowe / Materiały prasowe / Norbert Barczyk / Na zdjęciu: Marek Łukomski

Kolejną fatalną końcówkę rozegrali koszykarze AZS-u, którzy przez ponad 2,5 minuty nie zdobyli punktu. - Musimy wrócić do tego, co nam przynosiło efekt od początku mojego pobytu w Koszalinie - powiedział trener Marek Łukomski.

AZS Koszalin przegrał w sobotę ze Spójnią Stargard 73:76 (czytaj relację). Akademicy w tym sezonie wygrali tylko cztery z 19 spotkań w tym zaledwie jeden mecz wyjazdowy. Ich bilans po zakończeniu kolejki może być taki sam, jak zamykającego tabelę Miasta Szkła Krosno oraz Trefla Sopot. - Widzę bardzo duże szanse na utrzymanie. Po to tutaj przyszedłem pracować w listopadzie. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Tym bardziej po przegranym meczu w Stargardzie nie możemy sami na sobie stawiać kreski. W tym momencie to już jest historia. Musimy się przygotować do następnych meczów na tyle dobrze żeby walczyć w każdym kolejnym o zwycięstwo. Był to kolejny nasz mecz przegrany małą ilością punktów natomiast za wrażenia artystyczne nikt nam punktów nie da. Musimy ich szukać w kolejnych spotkaniach - przyznał trener Marek Łukomski.

Jego zespół drugi mecz z rzędu przegrał w końcówce. Tydzień temu uległ GTK Gliwice (82:85). Wcześniej takie porażki już się zdarzały między innymi z Kingiem Szczecin i MKS-em Dąbrowa Górnicza. To jednak byli wyżej notowani rywale, a szczególnie ze Spójnią AZS miał duże szanse. - Naszym największym błędem było to, że źle weszliśmy w mecz. Pierwsza kwarta dała drużynie ze Stargardu nie tylko prowadzenie. Zbudowała też pewność siebie. To wszystko poparte żywiołowo reagującą publicznością było mieszanką wybuchową. W końcówce wyszliśmy na prowadzenie, ale nie udało się go dowieźć. Chciałbym podziękować naszym kibicom za przybycie. Bardzo gorąco nas dopingowali. Żałuję, że nie odwdzięczyliśmy im się odnosząc zwycięstwo - analizował szkoleniowiec AZS-u.

Rozczarowani porażką w Stargardzie są też koszykarze. - Kolejny mecz przegrywamy. Niestety nie możemy najważniejszych rzutów trafić do kosza. Gratulacje dla Spójni, ale jest niedosyt. Nie czujemy się z tym dobrze. Powinniśmy tutaj wygrać. Niestety nie udało się - ocenił Grzegorz Surmacz.

Kapitan AZS-u zdobył 18 punktów i szczególnie na początku trzeciej kwarty pociągnął swój zespół. Problemy ze skutecznością mieli inni koszykarze. Torey Thomas trafił tylko 4/14 prób z gry, a Drew Brandon 4/12. Za końcówkę największą krytykę zebrał jednak Alan Czujkowski. Były koszykarz Spójni (z tym zespołem rok temu wygrał I ligę) mógł zostać bohaterem swojej obecnej drużyny. Spudłował jednak dwa rzuty z dystansu. Do tego popełnił dwa przewinienia, czym naraził się na falę hejtu. Tylko w taki sposób można opisać wysyp komentarzy, jakie pojawiły się na Facebookowym profilu AZS-u. Spójnia w końcówce też grała nerwowo. Do tego dwóch rzutów wolnych nie trafił Norbertas Giga. Dopiero Rod Camphor przechylił szalę na korzyść gospodarzy.

Zobacz też: Trefl wygrał mecz bez obrony

- Pierwszą kwartę, która ustawiła mecz przegraliśmy dosyć wysoko. Później dogoniliśmy i mieliśmy szansę odskoczyć. Trener mówi, że to nie jest kwestia jednego, czy dwóch rzutów natomiast te dwa rzuty mogły przeważyć szalę na naszą korzyść. Szkoda, bo wydaje mi się, że mogliśmy wracać z dwoma punktami - powiedział Alan Czujkowski.

Źródło artykułu: