Mateusz Kostrzewski: Jestem ambitnym graczem. Chcę odgrywać dużą rolę w zespole

Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Na zdjęciu: Mateusz Kostrzewski
Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Na zdjęciu: Mateusz Kostrzewski

- Uważam, że w Anwilu takiej poważnej szansy na pokazanie swoich umiejętności nie dostałem. Nie mam jednak żalu. Dobrze na tym wyszedłem, bo znów jestem w Ostrowie Wielkopolskim - mówi Mateusz Kostrzewski, koszykarz BM Slam Stali.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Dlaczego nie jest już pan zawodnikiem Anwilu Włocławek?[/b]

Mateusz Kostrzewski, koszykarz BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski: Miałem rozmowę z trenerem Miliciem, podczas której dowiedziałem się, że zmianie ulega koncepcja zespołu, co będzie wiązało się z kompletnie inną rotacją zawodnikami. Usłyszałem, że moje minuty i rola w zespole będą bardzo ograniczone.

Czy prawdą jest, że trener Milicić powiedział wprost, że nie będzie pan w ogóle dostawał minut? Czy trafne jest stwierdzenie, że został pan podstawiony pod ścianą?

ZOBACZ WIDEO Bańka zapowiada zmiany w WADA. "Wielu sportowców straciło zaufanie do tego systemu"
[color=#444950]

[/color]
Jestem inteligentnym graczem i rozważając to, że moja rola w zespole się zmniejszy, to był konkretny sygnał do zmiany. Uważam, że nieważne co bym robił na boisku, i tak bym tych minut nie dostawał. Nie jestem graczem na pięć minut. Po krótkim namyśle doszedłem do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem będzie rozstanie się z Anwilem i poszukanie nowego miejsca pracy. Jestem na tyle ambitnym zawodnikiem, że chcę odgrywać jak największą rolę w zespole.

Ale po meczu derbowym w Toruniu usłyszałem, że niekoniecznie chciał pan odchodzić z Anwilu. Tak było?

Tak. Chciałem zostać i pokazać, że mogę być ważnym zawodnikiem w zespole. Po rozmowie z trenerem Miliciciem dostałem jasny komunikat, że będzie to po prostu niemożliwe.

Zobacz także: Energa Basket Liga. Transfer goni transfer. Dawno nie było takiego szaleństwa

Dostał pan prawdziwą szansę w Anwilu?

Trzeba zacząć od tego, że mieliśmy bardzo szeroki skład. Każdy tak naprawdę mógł grać po 20-25 minut i odgrywać dużą rolę. Ze mną było różnie, bo raz grałem 18 minut, a innym siedziałem na ławce przez dwie kwarty i wychodziłem na samą końcówkę. Uważam, że takiej poważnej szansy na pokazanie swoich umiejętności nie dostałem.

Żałuje pan transferu do Anwilu?

Nie. To była dobra decyzja. Byłem w najlepszym zespole w Polsce, występowałem w Lidze Mistrzów. To było bardzo cenne doświadczenie, które z pewnością zaprocentuje.

Na swoim Facebooku w ładny sposób podziękował pan kibicom Anwilu za wsparcie i doping. Odniósł się pan także do samego odejścia z klubu. Czy to była kurtuazja? Nie ma żalu, że współpraca dobiegła końca po kilku miesiącach?

Nie mam żalu. Dobrze na tym wyszedłem, bo znów jestem w Ostrowie Wielkopolskim. Każdy patrzy na siebie, walczy o jak najlepszy wynik. Te słowa nie były kurtuazją. Ja tak uważam. Kibice Anwilu są znakomici, zawsze byli za nami. Mogliśmy liczyć na ich doping.

Zobacz także: Vladimir Mihailović komentuje plotki o odejściu. "Ludzie wiedzą więcej ode mnie"

Dlaczego BM Slam Stal?

Stal wyszła do mnie z pomocną ręką, zaoferowała dobrą propozycję. Na każdym kroku czułem, że klub i trener Kamiński mnie chcą. Nie myślałem długo nad tą ofertą. Od kilku lat drużyna bije się o najwyższe cele i wiem, że teraz będzie podobnie. W play-off pokażemy na co nas stać. Wszyscy będą zadowoleni.

Czego się możemy spodziewać po pana grze w Stali?

Kibice wiedzą, że mogą ode mnie oczekiwać dobrej obrony, czytania gry i biegania do szybkiego ataku. Na pewno zostawię serce na parkiecie. Trener Kamiński powiedział mi wprost, że bardzo szybko odnajdę się w jego systemie.

Zobacz inne teksty autora

Źródło artykułu: