NBA: Russell Westbrook z 119. triple-double w karierze, Warriors triumfowali po raz dziewiąty z rzędu

Getty Images / Elsa / Na zdjęciu: Russell Westbrook
Getty Images / Elsa / Na zdjęciu: Russell Westbrook

Russell Westbrook znów był wszędzie. Jego Oklahoma City Thunder pokonała natomiast New Orleans Pelicans. Mistrzowie NBA, Golden State Warriors, oddali tylko 20 rzutów za trzy, ale zmiana taktyki nie przeszkodziła im w odniesieniu sukcesu.

Oklahoma City Thunder bez większych problemów pokonała w czwartek New Orleans Pelicans i zanotowała 30. zwycięstwo w aktualnym sezonie. Gospodarze z hali Chesapeake Energy Arena kontrolowali wydarzenia na parkiecie, czwarta kwarta rozpoczynała się ich prowadzeniem 98:82. Podopiecznym Alvina Gentry'ego udało się doprowadzić do stanu 113:118, ale wtedy kluczowy rzut za trzy trafił Paul George. I było po sprawie, ostateczny wynik brzmiał 122:116.

Starterzy "Grzmotu" radzili sobie świetnie. Wspomniany George miał 23 punkty, 11 zbiórek oraz siedem asyst, trafił 6 na 10 prób zza łuku. Russell Westbrook znów skompletował triple-double - najszybsze w sezonie! Już na samym początku trzeciej kwarty mógł pochwalić się takim osiągnięciem. To jego 15. taka zdobycz w trwających rozgrywkach, a 119. w całej karierze. Specjalista od potrójnych zdobyczy zapisał przy swoim nazwisku tym razem 23 "oczka", 17 zebranych piłek i 16 kluczowych podań. Steven Adams dodał double-double na poziomie 20 punktów oraz 13 zbiórek.

New Orleans Pelicans występowali zdziesiątkowani, brakowało ich trzech podstawowych zawodników. Anthony Davis pauzował w trzecim następnym meczu przez uraz palca, niedostępni byli też Nikola Mirotić i Julius Randle. Luizjańczycy na pięć ostatnich spotkań, przegrali cztery. Trudno im będzie się zakwalifikować do play offów. Jeśli chodzi o mecz przeciwko Thunder, Jrue Holiday otarł się o triple-double (22 punkty, dziewięć zbiórek, 13 asyst, cztery przechwyty).

Golden State Warriors zdobyli stolicę. Oddali przy tym tylko 20 rzutów za trzy, a trafili siedem. Tym razem mistrzowie NBA często punktowali blisko kosza, zdobyli tam aż 70 "oczek". Podopieczni Steve'a Kerra szybko przerwali serię Washington Wizards, którym udało się zwyciężyć w dwóch meczach z rzędu. Obrońcy tytułu zanotowali natomiast dziewiąty następny triumf.

- Musisz wziąć to, co daje ci obrona. Myślę, że rywale zorientowali się o naszych zamiarach w ataku, a my musieliśmy zmienić plany i czytać sytuację na parkiecie. Dziś wykorzystywaliśmy luki w obronie i często atakowaliśmy kosz, co przyniosło rezultaty - tłumaczył Stephen Curry, który wywalczył 38 punktów (14/24 z gry, 2/8 za trzy, 8/8 za 1). Kevin Durant dodał 21 "oczek", a DeMarcus Cousins miał 17 punktów i sześć zbiórek w 24 minuty.

Stołeczni próbowali przeciwstawić się rywalom, ale nawet 27 punktów Trevora Arizy czy 22 "oczka" Bradleya Beala na niewiele się zdały. Goście z Oakland triumfowali 126:118. - Cały czas nie jesteśmy jeszcze w miejscu, w którym byśmy chcieli. Zostało nam niewiele czasu, ale mamy szansę się poprawić. I chcemy to zrobić - mówił lider "Czarodziei", Bradley Beal. Ich aktualny bilans 20-27 w tym momencie zapewnia im 10. lokatę na Wschodzie. Miami Heat, ósma drużyna ma 22-24.

Minnesota Timberwolves lepsza od cały czas osłabionych brakiem LeBrona Jamesa Los Angeles Lakers. Goście z Minneapolis zanotowali zryw 12-0 w kluczowym momencie spotkania, wyszli na prowadzenie 96:82 i utrzymali korzystny wynik do ostatnich sekund. Karl-Anthony Towns miał 27 punktów i 12 zbiórek, Andrew Wiggins 23 "oczka". Dla "Jeziorowców" to 24. porażka, a 11. na własnym parkiecie w hali Staples Center.

Wyniki:

Washington Wizards - Golden State Warriors 118:126 (28:37, 31:30, 33:38, 26:22)
(Ariza 27, Beal 22, Satoransky 20 - Curry 38, Durant 21, Cousins 17)

Oklahoma City Thunder - New Orleans Pelicans 122:116 (28:28, 37:25, 33:29, 24:34)
(Westbrook 23, George 23, Adams 20, Grant 14, Ferguson 14 - Holiday 22, Miller 21, Okafor 18)

Phoenix Suns - Portland Trail Blazers 106:120 (31:30, 21:26, 24:32, 30:32)
(Booker 27, Oubre Jr. 18, Bender 17 - Lillard 24, McCollum 24, Layman 20, Curry 17)

Los Angeles Lakers - Minnesota Timberwolves 105:120 (29:28, 32:30, 21:26, 23:36)
(Ingram 20, Rondo 15, Caldwell-Pope 13 - Towns 27, Wiggins 23, Bayless 16)

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: blondynka o imieniu Mikky. Ukochana nowego piłkarza Barcelony

Źródło artykułu: