Wrocławianki w ostatnich meczach były w stanie ponieść sensacyjną porażkę w Łodzi z Widzewem (80:92), ale i niespodziewanie ograć w Polkowicach CCC (54:51).
- Zrobiliśmy w tym sezonie już dwie niespodzianki. Najgorszą dla nas, czyli przegraną z Widzewem i tę najlepszą dla nas, czyli wygrana w Polkowicach - mówił po triumfie nad CCC Arkadiusz Rusin.
W rok 2019 Ślęza Wrocław chciała wejść zwycięstwem - w domowym meczu z Energą Toruń po sukces jednak sięgnąć się nie udało. Popularne "Katarzynki" wygrały pewnie 78:65. Po meczu niezadowolenie było aż nadto widoczne, a i bez korekt w składzie się raczej nie obędzie.
- Kolejny mecz, w którym popełniamy mnóstwo błędów w rozegraniu i mnóstwo strat. Na pewno Sydney (Colson - przyp. red.) nie jest gotowa na 40 minut gry. Przychodzi zmęczenie i wtedy pojawiają się głupoty. Mamy miesiąc na to, żeby spróbować coś zmienić w naszym składzie, bo na pewno te zmiany są konieczne - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Rusin.
Sydney Colson na pewno nie daje drużynie tyle, ile w ostatnich sezonach Sharnee Zoll-Norman. W starciu z Energą amerykańska rozgrywająca miała 8 punktów (3/9 z gry) i 8 asyst, ale też... 8 strat.
Innym problemem była defensywa. - Popełniamy te same błędy w defensywie. Brakuje mi w tej chwili środków, żeby trafić do zespołu - irytował się szkoleniowiec Ślęzy. - Nie wykonujemy tego, co zaplanowaliśmy. To dla mnie zupełnie coś niezrozumiałego. Widocznie chcę czegoś więcej, a nie jesteśmy w stanie tego zrobić tak, jakbym tego chciał.
Przed wrocławiankami dwa domowe mecze z Eneą AZS-em Poznań i Sunreef Yachts Politechniką Gdańską plus przerwa w rozgrywkach na Suzuku Puchar Polski, w którym Ślęza nie zagra. W tym czasie w kadrze wrocławskiej drużyny może dojść do korekt, o których wspomina Rusin.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: mrożąca krew w żyłach sytuacja w koszykówce