Od momentu makabrycznej kontuzji kostki, która zabrała Gordonowi Haywardowi całe poprzednie rozgrywki, minął już ponad rok. W tym czasie nowy nabytek Boston Celtics przechodził żmudną rehabilitację, która miała sprawić, że będzie on gotowy do gry na pełnych obrotach od następnego, trwającego obecnie sezonu. I choć tak się właśnie stało, niski skrzydłowy nie notował jak na razie najlepszych występów.
Początek kampanii 2018/19 był bardzo toporny w jego wykonaniu. W grze Haywarda brakowało błysku, szwankowała mu skuteczność, trudno było zresztą dostrzec w jego poczynaniach pozytywy, dzięki którym Celtowie z nim na parkiecie byliby lepsi. Zauważył to zresztą sam zawodnik, który wprost przyznał, że wobec tego, iż nadal szuka optymalnej formy, może zaczynać mecze jako rezerwowy.
- Cieszę się, że mogę już grać. Jestem z tego powodu naprawdę szczęśliwy. Chcę robić co tylko w mojej mocy, aby zespół wygrywał. Może to być nawet gra z ławki, o czym wspominałem już przed sezonem - stwierdził Hayward. Trener Brad Stevens w końcu tak właśnie uczynił, a w ostatnim meczu 28-latek "odwdzięczył" mu się za to.
Spotkanie z Minnesotą Timberwolves było wręcz doskonałe w wykonaniu byłego gracza Utah Jazz. Zdobył 30 punktów, miał też 9 zbiórek i 8 asyst, co - przyznać trzeba - jak na rezerwowego nie zdarza się często. W końcu otarł się on przecież o triple-double!
- Nadal nie gram jeszcze tak, jak sam bym tego od siebie oczekiwał, ale jest już dużo lepiej. Mój atak pomału się stabilizuje, dzięki czemu gra drużyny jest płynniejsza ze mną na parkiecie - podkreślił Hayward po meczu z Leśnymi Wilkami. I choć jedna jaskółka wiosny nie czyni, skrzydłowemu wypada życzyć tego, aby nie był to jedynie "jednorazowy wyskok", a zapowiedź rzeczywistego powrotu do formy.
W chwili obecnej Celtics grają bowiem w kratkę. Początek rozgrywek nie jest najlepszy w ich wykonaniu, ale jako że zwyciężyli oni 4 z ostatnich 5 pojedynków, mają obecnie łączny bilans 13-10, który plasuję ich na 5. miejscu w Konferencji Wschodniej. Jeśli zatem 28-latek faktycznie wróci do optymalnej dyspozycji, może to być dla fanów zespołu tylko dobra wiadomość.
ZOBACZ WIDEO Mariusz Pudzianowski o walce z Szymonem Kołeckim: Ring zadrży