O całej sytuacji głośno zrobiło się dopiero kilka godzin po zakończeniu spotkania. Wtedy to na Twitterze wpis umieścił Piotr Karolak, ojciec Jakuba, który występuje w zespole Legii Warszawa. - Jak to się stało, że nikt nie zauważył tego, że Anwil grał z czterema obcokrajowcami i jednym Polakiem? - zapytał.
Przez 68 sekund w drugiej kwarcie zespół Anwilu Włocławek grał w ustawieniu: jeden Polak (Michał Michalak) - czterech obcokrajowców (Aaron Broussard, Chase Simon, Josip Sobin, Nikola Marković). Tym samym naruszył przepisy, bo w trakcie spotkania w rozgrywkach Energa Basket Ligi na parkiecie musi przebywać dwóch zawodników z polskimi paszportami.
Błędu nie zauważyli komisarz (jest za to odpowiedzialny) i sędziowie. Radosław Piesiewicz w rozmowie z WP SportoweFakty zapowiada wyciągnięcie konsekwencji wobec nich. Jednocześnie dementuje informacje o walkowerze na korzyść gospodarzy. - Komentarz jest krótki: komisarz i sędziowie będą ukarani. Na pewno nie będzie walkowera czy powtórzonego meczu, bo regulamin takiego rozwiązania nie przewiduje. Wynik będzie podtrzymany - mówi prezes Energa Basket Ligi.
Komisarzem sobotniego spotkania był Wojciech Chomicz, z kolei trójkę sędziowską tworzyli: Jakub Zamojski, Łukasz Jankowski i Jan Piróg.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Derby Trójmiasta dla Wybrzeża. Arka nie dała rady
Nie ma co się spinać, nie pierwszy raz Anwil może więcej niż ktokolwiek inny. A oni dalej będą pisać, że Stelmetowi s Czytaj całość