W miniony weekend CCC Polkowice zwyciężyło w Gdyni z Arką 75:68. Był to szósty triumf z rzędu na starcie nowego sezonu, w którym "Pomarańczowe" walczą o obronę mistrzowskiego tytułu.
- Jestem bardzo zadowolony i szczęśliwy z wygranej w Gdyni. W ostatnich dniach nasz terminarz był niesamowicie trudny - rozegraliśmy cztery ekstremalnie trudne mecze na przełomie 10-12 dni - komentuje sytuację swojego zespołu trener Maros Kovacik.
Być może te zmęczenie dało o sobie znać w pierwszej połowie pojedynku w Trójmieście, po której Arka prowadziła 43:32. - Nasza agresja i energia nie były na odpowiednim poziomie - tłumaczy słowacki szkoleniowiec.
Wszystko odmieniło się po przerwie - CCC wygrało trzecią kwartę aż 27:9, a rekordowo swoją przewagę wywindowało na poziom 16 "oczek". - W szatni nie było krzyków, tylko dyskusja. Dziewczyny porozmawiały też ze sobą, szukając w czym jest problem. Na parkiet powrócił zupełnie inny zespół, który zapewnił nam wygraną - oznajmia Kovacik.
- Po przerwie wyszłyśmy zdecydowanie bardziej zdeterminowane, bo w pierwszej połowie to Arka chciała bardziej. Ograniczyłyśmy straty, funkcjonowała kontra, bo miałyśmy "pchać" piłkę do przodu - wyjaśnia "przemianę" Karolina Puss.
Po intensywnym czasie teraz mistrzynie Polski będą miały chwilę na odpoczynek (oprócz kadrowiczek). Na ligowe parkiety "Pomarańczowe" wrócą dopiero 24 listopada, kiedy to zagrają z PGE MKK Siedlce. Przerwa związana jest z meczami eliminacji do przyszłorocznego EuroBasketu.
Te dwa tygodnie wykorzystane zostaną również na poszukiwania nowej zawodniczki po tym, jak rozwiązano umowę z Kelsey Bone. Ta w pomarańczowo-czarnych barwach zdołała rozegrać 5 meczów (3 w EBLK i 2 w Eurolidze - średnie na poziomie odpowiednio 12,3 punktu i 4,3 zbiórki oraz 7,5 punktu i 4,5 zbiórki).
ZOBACZ WIDEO: Paweł Fajdek znalazł się na ustach całego świata. "Ta historia nie zniknie już nigdy" [1/2]