W Polsce tylko Stelmet było stać na Sokołowskiego. Teraz ruszy lawina transferów

Newspix / Tomasz Browarczyk / Na zdjęciu: Michał Sokołowski
Newspix / Tomasz Browarczyk / Na zdjęciu: Michał Sokołowski

Tylko Stelmet Eneę BC z polskich klubów było stać na zakontraktowanie Michała Sokołowskiego. Wszystko wskazuje na to, że został on najlepiej opłacanym Polakiem w EBL. Anwil go chciał, ale nie miał tyle środków. Mistrz musi jednak czymś odpowiedzieć.

[b]

Transfer długo wyczekiwany[/b]

Prawda jest taka, że Janusz Jasiński od dłuższego czasu chciał zakontraktować Michała Sokołowskiego. - To jest jeden z najlepszych krajowych zawodników, którzy grają w PLK. Podziwiam go za charakter, hart ducha, umiejętności - mówił właściciel Stelmetu.

Już w marcu portal WP SportoweFakty przewidywał, że jeden z najlepszych Polaków w lidze może od sezonu 2018/2019 zagrać właśnie w Stelmecie Enei BC.

Po jednym z meczów w Zielonej Górze doszło do zabawnej sytuacji. Na konferencji prasowej Kosma Zatorski (media manager Stelmetu Enei BC) prosząc o zabranie głosu Sokołowskiego przyznał, że ten "zawsze świetnie gra w Zielonej Górze". Reprezentant Polski odpowiedział wtedy dość zagadkowo: "Mam nadzieję, że tak zostanie". Już wtedy wiedział, że zagra w ZG w kolejnych sezonach? Niewykluczone.

Kontrakt ze znaną agencją, miała być zagranica

Piszemy "niewykluczone" ze względu na kontrakt, który Sokołowski zawarł jakiś czas temu z agencją "BeoBasket". To jedna z bardziej znanych agencji w Europie, która żyje w dobrych stosunkach z klubem z Zielonej Górze. To z tej agencji jest trener Igor Jovović, Boris Savović, a ostatnio Thomas Kelati i Martynas Gecevicius. Teraz trafił do Stelmetu 25-letni Sokołowski, choć wydawało się, że Polak skorzysta na kontaktach agencji i wyjedzie za granicę.

Już przed poprzednim sezonie miał ciekawą propozycję z francuskiego Antibes, ale nie zdecydował się na nią i został w Radomiu. Teraz miał oferty z Niemiec i Turcji, ale nie okazały się na tyle satysfakcjonujące, żeby Polak miał opuszczać ojczyznę. Szkoda, bo wydaje się, że to był ten idealny moment na wyjazd i pójście drogą Ponitki i Waczyńskiego, którzy w PLK byli wiodącymi postaciami, ale swoją pewność siebie i umiejętności zbudowali właśnie poza granicą Polski (odpowiednio Turcja-Hiszpania i Hiszpania).

Wielkie pieniądze skusiły?

Nie jest tajemnicą, że Stelmet zaproponował mu świetny kontrakt pod względem finansowym. Nie będzie przesadą, jeśli napiszemy, że 25-letni Sokołowski został najlepiej opłacanym Polakiem w Energa Basket Lidze. Jego kontrakty w Rosie stopniowo rosły, ale teraz wskoczył na nieosiągalny poziom dla innych.

Z polskich klubów tylko Stelmet był w stanie zaoferować takie pieniądze, jakie życzył sobie zawodnik. - Negocjacje w tym parametrze były bardzo trudne, bo to zawodnik, który potrafi zadbać o swoje interesy - tłumaczy Jasiński. (Więcej TUTAJ) "Chrapkę" na zatrudnienie Sokołowskiego miał także Anwil, ale włocławianie nie dysponują takimi środkami. Udało nam się nieoficjalnie ustalić, że oferta mistrza Polski była o ponad 30 procent mniejsza.

Teraz efekt domina

Do tej pory rynek transferowy w Energa Basket Lidze rozkręcał się, ale brakowało spektakularnego ruchu, który wymusiłby działanie na innych klubach. Taki właśnie nadszedł. Transfer Sokołowskiego sprawia, że inne zespoły muszą zacząć działać na poważnie. Głównie mowa tutaj o Anwilu, który w składzie ma na razie... dwóch Polaków. Dla porównania - Stelmet ma ich aż sześciu i to klasowych: Koszarek, Zamojski, Matczak, Mokros, Sokołowski, Hrycaniuk.

Wiemy, że mistrz aktywnie działa na rynku, ale na razie efektów nie widać. Paradoks polega na tym, że Polacy nie za bardzo "palą się" do gry w europejskich pucharach. A jak słyszą "granie w Europie", to często windują stawki i trudno sprostać ich oczekiwaniom. Nieco inaczej jest w przypadku zagranicznych zawodników, którzy grę w europejskich pucharach traktują jako inwestycję w siebie, możliwość pokazania się i wybicia się do lepszego zespołu w przyszłości.

Zobacz także: Nowy rozdział w historii klubu - Stelmet ma zagrać w lidze VTB

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Ernest Ivanda: To my jesteśmy małym, dumnym krajem który zawładnął sercami kibiców!

Źródło artykułu: