Wybrali go w drafcie NBA w 2010 roku, spędził u nich swoje cztery pierwsze lata w karierze, następnie reprezentował też barwy Charlotte Hornets, Los Angeles Clippers, Memphis Grizzlies, New Orleans Pelicans i Minnesoty Timberwolves - we wszystkich tych klubach zaliczył tylko epizody, to w Indiana Pacers, bo o nich mowa, Lance Stephenson czuł się najlepiej. Gracza czeka jednak następna przeprowadzka.
Stephenson w poprzednim sezonie wrócił do Indianapolis i 82 meczach notował średnio solidne 9,2 punktu, 5,2 zbiórki oraz 2,9 asysty. Mogłoby się wydawać, iż to wystarczy, aby odbudować zaufanie i przekonać do siebie włodarzy Pacers. Tymczasem portal Yahoo Sports donosi, iż klub nie wykorzysta zapisu w umowie i nie przedłuży kontraktu z 27-letnim obwodowym.
Indiana Pacers musieliby zapłacić stosunkowo nieduże pieniądze, bo umowa Stephensona opiewałaby na kwotę 4,3 miliona dolarów, ale oni chcą zadbać o miejsce dodatkowe miejsce w budżecie. Dla Lance'a Stephensona, który lubi prowokować swoim zachowaniem, o czym przekonał się chociażby LeBron James, oznacza to, że musi szukać sobie nowego pracodawcy. Kto skusi się na usługi utalentowanego, ale też kapryśnego koszykarza?
ZOBACZ WIDEO Olimpiady Specjalne - rywalizowało 160 koszykarzy