BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski pokazała charakter w drugim meczu finałowym Energa Basket Ligi. Po świetnej drugiej połowie zdołali wyrównać stan rywalizacji na 1:1 i przenieść serię do Ostrowa Wielkopolskiego. Goście do sobotniego meczu podchodzili po bolesnej porażce z czwartku, wtedy Anwil Włocławek wygrał jednym punktem. Początek drugiego pojedynku między tymi drużynami również nie wróżył niczego dobrego dla podopiecznych Emila Rajkovicia - długo nie mogli znaleźć recepty na dobrze grających włocławian.
- To był dla nas bardzo trudny mecz. Podchodziliśmy do niego z wynikiem 0:1 w serii i bardzo słabo zaczęliśmy również drugie starcie. Anwil grał w pierwszej ołowie zdecydowanie lepiej od nas, ale moi zawodnicy są prawdziwymi wojownikami, co pokazali po zmianie stron. Pokazaliśmy serce i z wynikiem 1:1 jedziemy do nas - mówił po meczu trener gości.
Dopiero po zmianie stron zawodnicy BM Slam Stali odmienili swoją grę. Błędy Rottweilerów wykorzystywał między innymi Nikola Marković, który był najlepszym zawodnikiem swojej drużyny. Serb miał z początku problemy ze skutecznością, ale z każdą kolejną minuta wyglądał coraz lepiej.
Emil Rajković zmienił pierwszą piątkę względem czwartkowego spotkania. Sam tłumaczył swoją decyzją chęcią zmiany krycia i ograniczeniem roli Jakuba Wojciechowskiego, który jak na centra świetnie rzuca z dystansu.
- Chcieliśmy zneutralizować akcje pick and pop z Jakubem Wojciechowskim, dlatego padł wybór na Nikolę Markovicia. Mogliśmy również zagrać inaczej przeciwko Quintonowi Hosleyowi. Zależało mi na ostrzejszej i mocniejszej obronie - tłumaczył macedoński trener.
Do Markovicia dołączyli jeszcze Stephen Holt i Aaron Johnson, którzy również zagrali dobre spotkania i nie pozwolili na szaloną pogoń Anwilu w końcówce spotkania. Emocjonujące spotkania zapowiadają się w Ostrowie Wielkopolskim, gdzie panuje specyficzna atmosfera podczas starć w małej hali. Obie drużyny są jednak przygotowane do gry w głośnych halach - zarówno kibice Anwilu jak i BM Slam Stali pod względem wspierania swoich drużyn są w czołówce ligi.
ZOBACZ WIDEO Szpilka mówi o błędzie organizatorów. Wie, dlaczego nie udało się zapełnić stadionu