NBA: ależ to była akcja! Atomowy wsad Hardena (wideo)

East News / James Harden
East News / James Harden

Houston Rockets przed czwartym meczem finału Konferencji Zachodniej byli nieco przyparci do muru. Ewentualna porażka bardzo utrudniłaby im kwestię wygrania serii z GSW. Rakiety presję jednak udźwignęły, a ozdobą meczu była akcja Jamesa Hardena.

W tym artykule dowiesz się o:

Choć to Houston Rockets przed finałami Konferencji Zachodniej posiadali przewagę parkietu, nie byli w związku z tym uznawani jako murowani faworyci do pokonania Golden State Warriors. Obecni mistrzowie to bowiem zespół niemal kompletny, posiadający kilka absolutnych gwiazd i wielu zadaniowców. W dodatku przegrany u siebie mecz nr 1 od samego początku sprawił, że James Harden i spółka musieli swoich rywali gonić, zamiast im uciekać.

Ekipa z Teksasu na dwa wyjazdowe starcia do Oakland udała się z wynikiem 1-1, co już stawiało ją w kiepskim położeniu. Niewielu sądziło, że Rockets będą w stanie urwać mecz w ORACLE Arena, a już tym bardziej nie spotkanie numer 4 po tym, jak dwa dni wcześniej ulegli GSW różnicą aż 41 punktów (85:126). Stało się jednak inaczej.

Podopieczni Mike'a D'Antoniego poradzili sobie z presją i triumfowali ostatecznie 95:92. W meczu ustrzegli się poważniejszych błędów, popełnili zaledwie 10 strat, co miało może nie kluczowe, ale na pewno bardzo istotne znaczenie. Rakiety grały rozważnie w defensywie, dzięki czemu odzyskały w serii przewagę parkietu. Problemem na kolejne gry może być jednak wąska rotacja, którą na game 4 zaproponował D'Antoni. W tym meczu co prawda się to sprawdziło, ale serii z mistrzami wygrać się tak chyba nie da. Ale to już jednak problem 67-latka.

Ozdobą czwartego pojedynku była natomiast akcja wspomnianego już Hardena, który zapakował piłkę nad bezradnym Draymondem Greenem, biorąc go na tzw. plakat. Zresztą, wygranej drużyny z Houston nie byłoby, gdyby nie doskonała gra "Brodacza" oraz Chrisa Paula. Łącznie zapisali oni bowiem na konto Rockets aż 57 punktów, 8 asyst i 4 przechwyty.

ZOBACZ WIDEO Kielecki walec przejechał po Azotach. PGE VIVE blisko kolejnego finału!

Komentarze (2)
avatar
bart82gkm
24.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Akcją akcją ale w samym meczu był pasywny . W regular grał znakomicie dominując rywali faworyt MVP sezonu zasadniczego. Play-off to jednak inna bajka i jest dużo słabiej . 
avatar
Katon el Gordo
23.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Już nie przesadzajmy z tym "atomowym". Przewyższenia to on dużego nie miał. Piłka ledwo się po obręczy wśliznęła. Wielkie halo, bo nad spóźnionym w obronie D.Green'em to zrobił..... A na lekcji Czytaj całość