Było 2-0, teraz wszystko zaczyna się od nowa. Cleveland Cavaliers stanęli na wysokości zadania i dwukrotnie obronili własny parkiet, dzięki czemu wyrównali stan finału Konferencji Wschodniej. Poprzednie spotkanie padło ich łupem różnicą aż 30 punktów (116:86), tym razem Boston Celtics postawili twardszy opór, ale LeBron James i winno-złoci kontrolowali wszystko od początku meczu.
Gospodarze z Ohio rozpoczęli bardzo dobrze, bo po 12 minutach prowadzili 34:18, a następnie także 48:32. Podopieczni Brada Stevensa nie pozwolili im odskoczyć na większe prowadzenie, ale 10 "oczek" różnicy to minimum, które utrzymywało się przez praktycznie cały czas. Celtics doprowadzili do stanu 74:82, ale wówczas Cavaliers błyskawicznie odpowiedzieli zrywem 7-0 i szybko zrobiło się 89:74.
Jaylen Brown w pewnym momencie zdobył dla Bostończyków siedem punktów z rzędu, Al Horford dorzucił dwa, a Celtics udało się zbliżyć do przeciwników właśnie na siedem "oczek". Było dokładnie 88:96 na niespełna siedem minut przed końcem spotkania. Ale Cavaliers szybko uspokoili swoich kibiców, trafił Kevin Love, a następnie też LeBron James. Od stanu 100:88 wicemistrzowie NBA nie mieli powodów do zmartwień, spotkanie ostatecznie zakończyło się wynikiem 111:102.
Kawalerzystów do triumfu poprowadził niezawodny LeBron James, 33-latek zdobył aż 44 punkty (17/28 z gry, 9/13 za 1), miał też pięć zbiórek, trzy asysty i dwa przechwyty, choć także siedem z 18 strat drużyny. Skrzydłowy ma w play offach 2 357 celnych rzutów i wyprzedził na liście wszech czasów Kareema Abdul-Jabbara, James został liderem! Kyle Korver dorzucił 14 "oczek", a George Hill i Tristan Thompson po 13. J.R. Smith trafił ważne 3 na 6 rzutów zza łuku.
W drużynie Celtics 25 punktów uzbierał wspominany Brown, 17 Jayson Tatum, a 16 Terry Rozier, ale drużyna z Massachusetts miała tego dnia spore problemy z celnością. Świadczy o tym tylko 41-procent z gry (35/85) oraz 32-procent za trzy (9/28).
Obie drużyny zwyciężyły dotychczas wszystkie spotkania u siebie. Celtics są w tych play offach 9-0 w TD Garden. Jeśli winno-złoci chcą odwrócić losy rywalizacji, muszą zdobyć teren Celtów. Piąte spotkanie serii odbędzie się w nocy ze środy na czwartek o godzinie 2:30 czasu polskiego. - Wiemy, że to wrogie miejsce. Rozumiemy, że nikt nie okaże nam tam miłości. Jeśli nie grasz w tej drużynie, jeśli nie krwawisz na zielono, nie będą cię wspierać. Musimy wyjść dobrze nastawieni i zrozumieć, że to zależy od nas i jeśli uwierzymy, możemy osiągnąć wszystko i nie przeszkodzi nam w tym nawet panująca tam atmosfera - mówi James.
Cleveland Cavaliers - Boston Celtics 111:102 (34:18, 34:35, 21:23, 22:26)
(James 44, Korver 14, Hill 13, Thompson 13 - Brown 25, Tatum 17, Rozier 16)
Stan rywalizacji: [b]2-2
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: brutalne zagranie na boisku. Kopniak w twarz!
[/b]