28 minut spędzonych na parkiecie Marcin Gortat wykorzystał bardzo efektywnie. Odnotował wówczas drugi najlepszy w drużynie wskaźnik +14, zapisując na swoje konto 12 punktów (6/8 z gry), a także sześć zbiórek, asystę i przechwyt. Łodzianin mógł poprawić swój wynik, lecz chybił wszystkie trzy próby na linii rzutów wolnych. Mimo tego, wraz z Markieffem Morrisem, był trzecim najlepszym strzelcem Wizards.
Brylował jak zwykle obwodowy duet John Wall - Bradley Beal. Ten drugi zdobył 31 punktów, ale opuścił plac gry za sześć przewinień już na pięć minut przed końcem czwartej kwarty. Wall idealnie go jednak zastąpił - 10 z ostatnich 14 punktów to jego zasługa bezpośrednia lub pośrednia (asysty). Obaj wywalczyli w sumie 58 punktów, 16 asyst i 11 zbiórek.
Czarodzieje przegrywali w tym meczu różnicą 14 punktów, lecz w trzeciej odsłonie zaaplikowali kanadyjskiej drużynie aż 40 oczek. Z kolei w ostatniej części pozwolili gościom zdobyć ledwo 18 punktów. DeMar DeRozan zdobył co prawda 35 punktów dla Raptors, ale miał słabe 10/29 z gry. - Podjąłem sporo złych decyzji - przyznał.
Mecz numer pięć w Toronto, w czwartek o godzinie 1:00 czasu polskiego.
LeBron James jeszcze nigdy nie odpadł w pierwszej rundzie play-off i także w tym roku nie zamierza odpuszczać, mimo słabego początku jego zespołu. Dzięki jego 32 punktom, 13 zbiórkom i siedmiu asystom Cavaliers pokonali Indiana Pacers 104:100 i doprowadzili do remisu w serii. W tej serii odbędą się jeszcze co najmniej dwa spotkania.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Messi zdenerwował się na kolegę. Wszystko nagrały kamery
Jeszcze na 4,5 minuty przed końcem gospodarze prowadzili 93:91, ale ostatnie 10 punktów przyjezdnych było zasługą duet James - Kyle Korver. Ten drugi trafił dwie niezwykle istotne trójki, które pozwoliły Cavs pozostać w serii. Doświadczony snajper dołożył 18 punktów, z kolei po 12 oczek mieli J.R. Smith i Jordan Clarkson.
- Nikt nie chce być sytuacji 1-3. To zbyt trudne, nie ważne czy mówimy o pierwszej serii play-off, czy innej sytuacji - powiedział James, który po raz 61. w play-off był liderem swojego zespołu w punktach, zbiórkach i asystach.
Wśród pokonanych słabszy dzień rzutowy mieli liderzy. Victor Oladipo chybił aż 15 z 20 prób z gry, z kolei bohater trzeciego spotkania Bojan Bogdanović miał tylko 2/8 za trzy. Spotkanie numer pięć na parkiecie w Cleveland.
San Antonio Spurs uniknęli czwartej z rzędu porażki i odpadnięcia z rywalizacji przeciwko Golden State Warriors. Ostrogi rozegrały bardzo dobre zawody, a w końcówce ich liderem okazał się 40-letni Manu Ginobili. Argentyńczyk 10 ze swoich 16 punktów wywalczył w ostatniej odsłonie. Z ławki zagrzewał go do boju Ettore Messina - trener, który zastępuje Gregga Popovicha (po śmierci żony spędza czas z rodziną). Messina i Ginobili w latach 2000-2002 współpracowali we włoskim Virtusie Bolonia.
Wojownicy przegrywali już różnicą 17 punktów, ale na początku czwartej kwarty doprowadzili do stanu 86:88. Kevin Durant starał się jak mógł - zdobywając 34 punkty, ale nie otrzymał solidnego wsparcia od reszty zespołu. Pod nieobecność Curry'ego nie było drugiego snajpera - Klay Thompson miał 4/16 z gry, z kolei Draymond Green 4/14.
Wyniki:
San Antonio Spurs - Golden State Warriors 103:90 (30:22, 26:20, 21:29, 26:19)
(Aldridge 22, Ginobili 16, Gay 14 - Durant 34, Thompson 12, Livingston 10)
Stan rywalizacji: 3-1 dla Warriors
Washington Wizards - Toronto Raptors 106:98 (22:30, 18:21, 40:29, 26:18)
(Beal 31, Wall 27, Gortat 12 - DeRozan 35, Lowry 19, Valanciunas 11)
Stan rywalizacji: 2-2
Indiana Pacers - Cleveland Cavaliers 100:104 (24:30, 26:30, 28:20, 22:24)
(Sabonis 19, Oladipo 17, Turner 17 - James 32, Korver 18, Smith 12)
Stan rywalizacji: 2-2