Jeszcze tydzień temu, po wyjazdowej porażce z Treflem Sopot 76:90, wydawało się, że Rosa Radom może pomału zapominać o play-offach. W ciągu następnych sześciu dni czekały ją bowiem dwa niezwykle trudne, wyjazdowe mecze, ze Stelmetem Eneą BC Zielona Góra i Polskim Cukrem Toruń, i, co tu dużo ukrywać, skazywana była na porażki. Najpierw podopieczni Wojciecha Kamińskiego sprawili jednak nie lada sensację, ogrywając mistrza Polski 91:88. Później w świetnych nastrojach udali się do niezdobytej twierdzy i jako pierwsza drużyna w bieżącym sezonie Energa Basket Ligi pokonali srebrnego medalistę na jego terenie.
Środowe spotkanie było bardzo wyrównane. Po pierwszej kwarcie, wygranej przez gospodarzy 23:15, do głosu doszli radomianie, wychodząc na siedmiopunktowe prowadzenie (41:34). Kluczowa okazała się czwarta odsłona, w której Rosa zachowała "zimną krew" i stalowe nerwy, triumfując ostatecznie 78:72. - Przede wszystkim cieszymy się ze zwycięstwa, gratuluję moim zawodnikom postawy. Myślę, że graliśmy dobrze, realizowaliśmy założenia. W czwartej kwarcie trochę wybiły nas z rytmu zmienna obrona i zbiórki w ataku. Patrik trafił jednak kilka ważnych akcji w końcówce - skomentował Kamiński, mając na myśli świetną postawę Patrika Audy.
Czech był ponownie najlepszym strzelcem swojego zespołu. Przez 25 minut spędzonych na parkiecie zdobył 19 punktów. Trafił 8/11 rzutów z gry, ponadto miał zbiórkę, przechwyt i asystę. 18 "oczek" dorzucił Michał Sokołowski. Podobnie było w Zielonej Górze, gdzie obaj koszykarze uzyskali odpowiednio 24 i 22 punkty.
- Drużyna Polskiego Cukru Toruń grała dobre spotkanie, walczyła do końca i wydawało się, że gdy wyszła na czteropunktowe prowadzenie w czwartej kwarcie, to ma duże szanse, żeby ten mecz wygrać. Nasza obrona zespołowa i rzuty Patrika oraz "Sokoła" zaważyły jednak o naszej wygranej. To jest dopiero nasze trzynaste zwycięstwo i w walce o play-off musimy być dalej skoncentrowani. Z takim nastawieniem musimy podchodzić do każdego spotkania - podkreślił Kamiński.
ZOBACZ WIDEO Maciej Kot. Skoczek z licencją rajdowca
- Graliśmy zespołowo, walczyliśmy cały mecz. Mieliśmy 22 asysty, dobrze dzieliliśmy się piłką, i to było bardzo ważne dla nas - zaznaczył Auda. Wicemistrz Polski miał z kolei 19 kluczowych podań. - Trochę źle z naszej perspektywy, że rywal miał dużo zbiórek w ataku. Wiedzieliśmy jednak, że to będzie od początku trudny mecz dla nas. Cieszymy się z tego, że wygraliśmy drugi raz z rzędu - dodał czeski podkoszowy. Gospodarze zgarnęli z atakowanej tablicy 13 piłek, przy pięciu takich zagraniach Rosy.
Drużyna z Radomia zajmuje obecnie dziesiąte miejsce w tabeli z bilansem 13-11. Taki sam mają, wyprzedzające ją bezpośrednio, zespoły Trefla i Polpharmy. Z ekipą ze Starogardu Gdańskiego Rosa zagra przed własną publicznością pod koniec marca. Natomiast w najbliższej kolejce, a dokładnie w niedzielę, podejmie kolejnego przeciwnika z górnej części tabeli, jednak przechodzącego w ostatnim czasie lekki kryzys - MKS Dąbrowa Górnicza.