[tag=2721]
LeBron James[/tag] - podobnie jak wielu innych koszykarzy ligi NBA - nie ukrywa swojej niechęci do Donalda Trumpa. Jeden z najlepszych zawodników w historii od początku kadencji na różne sposoby wytyka Trumpowi, że nie jest właściwą osobą na stanowisku. Trzykrotny mistrz NBA potwierdził to także w niedawnej rozmowie z czołowym zawodnikiem Golden State Warriors i MVP ostatnich finałów, Kevinem Durantem.
- Cóż, klimat jest gorący. Najważniejszą pracę w USA wykonuje ktoś, kto nie rozumie ludzi i naprawdę o nich nie dba - komentował James w materiale opublikowanym 15 lutego na stronie uninterrupted.com. Przyznał również, że w dzieciństwie zawsze wzorował się na trzech osobach - najlepszym sportowcu, najlepszym muzyku i prezydencie. - Nigdy nie pomyślałem, że mógłbym zostać głową państwa, ale zawsze czerpałem inspirację. Teraz przyszedł zły czas dla tego stanowiska. Nie możemy zmienić tego, co mówi, ale możemy ostrzegać i uświadamiać ludzi - stwierdził odważnie koszykarz.
A Durant dodawał: - Mogę porównać to z tym, czego nauczyłem się grając w koszykówkę. Każdy zespół potrzebuje silnego lidera, który będzie wspierał i zachęcał innych zawodników. Czuję, że nasz kraj - jako zespół - nie jest prowadzony przez dobrego szkoleniowca.
To był kolejny przytyk koszykarzy pod adresem Donalda Trumpa. Prezydent nie ma dobrej opinii wśród dużej części sportowców w Stanach Zjednoczonych. Za nim wstawiła się jednak prezenterka telewizji Fox News, Laura Ingraham. Według niej, obaj powinni sportowcy zachować polityczne komentarze dla siebie.
Nikt na was nie głosował. Zamknijcie się
- Czy oni muszą tak mielić buzią? - dziwiła się Ingraham. - Niestety, wielu młodych ludzi bierze te ignoranckie wypowiedzi na poważnie. LeBron, Kevin - jesteście świetnymi koszykarzami, ale nikt na was nie głosował. Miliony wybrały prezydenta Trumpa, więc - jak ktoś kiedyś powiedział - zamknijcie się i kozłujcie piłkę - mówiła ostro dziennikarka. I dodała jeszcze mocniej krytykując sportowców: - Tak się dzieje, kiedy opuszczasz rok wcześniej szkołę średnią, by móc szybciej grać w NBA. To bardzo nierozsądne, by szukać politycznych rad u ludzi, którzy zarabiają 100 milionów dolarów rocznie za odbijanie piłki.
Laura Ingraham says #LeBronJames should "shut up and dribble" and leave political comments to people who didn't leave high school a year early. pic.twitter.com/vwInOpZJZq
— Thomas Bishop (@bishopk0s) 16 lutego 2018
To starcie na słowa wywołało polityczną burzę w USA. LeBron James nie pozostał dłużny. - Na pewno się nie zamknę. Uważam, że znaczę bardzo dużo dla wielu ludzi, dla dzieci, które czują, że teraz nie mają innego wyjścia. Tak naprawdę do tej pory nie wiedziałem kim ona jest, więc tylko w tej kwestii odniosła zwycięstwo - przyznał.
Durant z kolei odebrał atak dziennikarki jako rasizm, czemu ta stanowczo zaprzeczyła.
Trump uczynił nienawiść modną
W przeszłości James już zabierał głos w sprawie polityki Donalda Trumpa. Podczas jednego z meczów w tym sezonie wyszedł na parkiet w jednym białym i w jednym czarnym bucie. Na obu widniał napis "EQUALITY" (równość - red.). Miesiąc wcześniej uderzył w głowę państwa na Twitterze. "Nienawiść w Ameryce istniała zawsze. Wiedzieliśmy o tym, ale Donald Trump ponownie uczynił ją modną" - napisał.
James w środowisku koszykarskim nie jest osamotniony w swojej opinii. Tradycją jest, że zespół, który zwycięży mistrzostwo NBA, odwiedza Biały Dom. Tak się jednak nie stało po triumfie Warriors w 2017 roku. - Nie odwiedzę Białego Domu, gdyż nie szanuję tego, kto tam rządzi. Nie zgadzam się z jego racjami - mówił wówczas Durant. Ostatecznie Trump wycofał zaproszenie dla mistrzów.
Tuż po wyborze Trumpa na prezydenta USA, wielu graczy ligi NBA zdecydowało się zbojkotować należące do niego hotele. Wcześniej nie mieli problemu, aby w nich sypiać, ale od tej pory nie chcą być kojarzeni z kontrowersyjnym biznesmenem.
ZOBACZ WIDEO Kuriozalny "swojak", Inter Mediolan na łopatkach [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]