Problemy kadrowe łączą się z Miastem Szkła Krosno od wielu tygodni. Najpierw z rotacji wypadł Seid Hajrić, który odszedł do R8 Basket Kraków. Kolejny kłopot to kontuzja Antona Gaddeforsa, czyli czołowego koszykarza szklanego teamu.
Jakby tego było mało, drużyna w ciągu tygodnia rozegrała 3 spotkania! Jedno z nich to daleki wyjazd do Szczecina (850 km). - Trzeba pamiętać, że w ciągu 6 dni rozegraliśmy trzeci mecz. To na pewno odbiło się na naszej dyspozycji - podkreśla trener Kamil Piechucki.
Na zakończenie maratonu rywalem Miasta Szkła był Trefl Sopot. Spory wpływ na poczynania ekipy z Trójmiasta miało wykluczenia dwóch zawodników: Obie Trottera oraz Łukasza Kolendy. - Zagraliśmy super pierwszą połowę. Drugą niestety tragicznie, jednak ze szczęśliwym happy-endem - mówi zadowolony Piechucki. - Musimy się cieszyć ze zwycięstwa, gdyż Trefl Sopot nie jest słabym zespołem. Grali co prawda w osłabieniu, ale my doskonale wiemy jak to jest już od dłuższego czasu - analizuje.
Gospodarze w końcówce pojedynku mogli zaprzepaścić cały wysiłek włożony przez 40 minut gry. - Był to mecz walki. Wiele agresywnej gry, stąd wzięły się przewinienia techniczne dla gości - tłumaczy z kolei Marcin Sroka. - Ostatecznie powinniśmy być zadowoleni. Dwa punkty zostają u nas. Mamy teraz przerwę i jest czas, aby poprawić swoje mankamenty - dodaje skrzydłowy.
Przerwa na rozgrywki Pucharu Polski oraz mecze reprezentacji jest zbawieniem dla Miasta Szkła. Drużyna z Podkarpacia liczy, że w marcu zagra już nowy koszykarz, Nick Madray. - Chcemy w tym czasie się wyleczyć i popracować nad zgraniem. Miejmy nadzieję, że dołączy do nas nowy zawodnik. Czekamy na jego polski paszport - kończy Piechucki.
ZOBACZ WIDEO Przemysław Babiarz: Sobotni konkurs był jak zimne piekło. Jestem pełen szacunku i współczucia dla skoczków