Bilety wśród zielonogórskich kibiców przed środowym spotkaniem rozchodziły się jak "ciepłe bułeczki". Ostatecznie w Czechach stawiło się ponad 250 fanów, którzy od samego początku głośnym dopingiem wsparli drużynę Stelmetu Enei BC Zielona Góra. Choć gra mistrzów Polski tego dnia nie zachwycała, to oni cały czas swoimi okrzykami próbowali natchnąć drużynę do lepszej gry.
Gdy było pewne, że Stelmet nie wygra w Nymburku, na trybunach zaczęło się nerwowe obserwowanie wyniku spotkania w Bonn. Telekom Baskets Bonn pomógł mistrzom Polski i ograł włoski Sidigas Avellino 79:74. Po zakończeniu tego meczu (skończył się nieco szybciej), rozpoczęła się prawdziwa fiesta za ławką Stelmetu Enei BC. Fani zaczęli skakać, wymachiwać szalikami, dając zawodnikom jasno do zrozumienia: "Awans jest nasz".
Niemożliwe staje się faktem! pic.twitter.com/iFsmzZLOhT
— Stelmet Enea BC Zielona Góra (@basket_zg) 7 lutego 2018
- Z biegiem czasu fani Stelmetu coraz częściej patrzyli na swoje telefony komórkowe. Na dwie minuty i dwadzieścia sekund przed końcem meczu, nagle zaczęli świętować na trybunach - czytamy na oficjalnej stronie czeskiego klubu.
- Z wami przegrać to jak wygrać. Szkoda, że my nie daliśmy rady, ale jedziemy dalej i to tylko się liczy - napisał na Twitterze Łukasz Koszarek, kapitan zielonogórskiego zespołu. On, tak samo jak pozostali koledzy, jest pod ogromnym wrażeniem dopingu kibiców.
- Kibice byli fantastyczni, stworzyli świetną atmosferę. Nam się nie udało wygrać, ale zasłużyli na ten awans. Podobnie jak nasi fani - uważa Thomas Kelati.
Podziękowania też od szefów @basketnymburk dla @kkzastal i pozostałych kibiców z Zielonej Góry „za wzorowe zachowanie” i „za stworzenie wspaniałej atmosfery”
— Michał Szpak (@MichalSzpak) 7 lutego 2018
Po meczu feta trwała w najlepsze. Kibice odpalili race przed autokarem zespołu, odśpiewali głośne "sto lat" dla Alejandro Hernandeza, któremu podarowali także prezent w postaci butelki wina. - Jestem w szoku - napisał krótko Hiszpan.
ZOBACZ WIDEO Jacek Gmoch o książce. "Niech wrogowie się nie boją"