Ostatnie dni w lidze NBA układają się po myśli Los Angeles Clippers. Choć zespół przegrał minionej nocy spotkanie z Utah Jazz (113:125), w sumie zwyciężył w 7 z 10 ostatnich meczów. Dzięki temu aktualnie legitymuje się bilansem 23-22, co daje im 8. miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej.
Duża w tym zasługa Lou Williamsa, który rozgrywa najlepszy sezon w swojej 12-letniej karierze. Koszykarz kilkanaście dni temu zdobył 50 punktów i poprowadził zespół do wygranej nad obrońcami tytułu, Golden State Warriors. W nocy z soboty na niedzielę nie zdołał zapewnić triumfu swojej drużynie, ale rozegrał kolejny wielki mecz.
Tym razem 31-latek w 40 minut zapisał obok swojego nazwiska 31 punktów (9/21 z gry, 11/11 z linii rzutów wolnych), ale też 10 przechwytów. Tym samym stał się pierwszym graczem od czasu Michaela Jordana w 1988 roku, który w pojedynczym meczu zdobył przynajmniej 30 "oczek" i przejął 10 piłek.
Oprócz tego Williams był bardzo blisko wyrównania rekordu NBA. Do tej pory tylko dwóch zawodników zanotowało 11 przechwytów. W 1976 roku uczynił to Larry Kenon, z kolei w 1999 ta sztuka udała się Kendallowi Gillowi.
W trwających rozgrywkach Lou Williams zagrał w 44 z 45 spotkań Clippers. Swoje średnie zatrzymał na poziomie 23,4 punktu, 5 asyst, 2,5 zbiórki oraz 1,1 przechwytu.
ZOBACZ WIDEO Banvit z piątą wygraną z rzędu!