[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Po wygranym meczu z Treflem, w którym zdobył pan 26 punktów i miał 10 zbiórek, w końcu mógł się pan chyba uśmiechnąć.[/b]
Chavaughn Lewis, koszykarz TBV Startu Lublin: To prawda. Zagraliśmy całkiem niezły zawody, ale w naszej grze wciąż jest sporo mankamentów, które musimy poprawić, jeśli chcemy coś w tej lidze osiągnąć. Niech ten mecz będzie dla nas takim drogowskazem, w którą stronę mamy podążać.
Które elementy są do poprawy?
Miałem na myśli grę w obronie, w której nie jesteśmy perfekcyjni. Popełniamy za dużo prostych błędów, pozwalamy rywalom na zdobywanie łatwych punktów. Dobre zespoły potrafią to wykorzystać i często przegrywamy przez to mecze.
A ostatnio porażek było sporo. Mieliście fatalną serię: jedno zwycięstwo w sześciu meczach.
I o tym właśnie mówię. Wpadliśmy w dołek. Kolejne porażki powodowały coraz większą frustrację w zespole. Tym bardziej, że poza meczem z Anwilem, mogliśmy wygrać każde spotkanie. To nasze błędy decydowały o tym, że schodziliśmy z parkietu jako pokonani. Dobrze, że w końcu przełamaliśmy się i wygraliśmy na trudnym terenie w Sopocie. Mam wrażenie, że takie zwycięstwo bardzo nas podbuduje i umocni w przekonaniu, że jesteśmy w stanie każdego ograć.
Przed sezonem spodziewał się, że po dziesięciu meczach będziecie mieli lepszy bilans niż 4:6?
Oczywiście. Nie jestem zadowolony z wyników. Oczekiwałem lepszych rezultatów, zwłaszcza, że w okresie przygotowawczym wygrywaliśmy niemal każdy mecz. Ale z drugiej strony jesteśmy nowym zespołem, który cały czas jest na etapie budowy. Pewnych procesów nie da się przyspieszyć.
ZOBACZ WIDEO: Wygrana Bayernu, gol Roberta Lewandowskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Bilans nie jest zadowalający, ale pana gra w wielu spotkaniach zachwyca. 20,2 punktu na mecz robi wrażenie.
I co z tego? Chcę wygrywać. Tylko tacy zawodnicy będą zapamiętani. Nikt nie pamięta o tych, którzy przegrywają. Wiem, że jestem w stanie grać na takim poziomie jak ostatnio w każdym spotkaniu. Taki Chavaughn Lewis pomaga drużynie. Wiem, że w Lublinie są spore oczekiwania wobec mnie, ale to mi odpowiada.
Co może pan poprawić?
Rzut z dystansu. Tutaj jest spora przestrzeń do poprawy. Pracowałem nad tym elementem z Dannym Greenem w wakacje. Dał mi kilka cennych wskazówek. To był zdecydowanie najlepszy okres przygotowawczy w mojej karierze.
Po doskonałym meczu z Legią Warszawa, w którym zdobył pan aż 39 punktów, kilka klubów z silniejszych lig pytało o możliwość wykupu pana kontraktu. Dotarły do pana takie wieści?
Coś słyszałem na ten temat, ale mogę zapewnić, że z drużyny nie odejdę. Nigdzie się nie wybieram, oferty z innych klubów mnie nie interesują. Chcę dokończyć to, co zacząłem w TBV Starcie. To ciekawy projekt. Wierzę, że jesteśmy w stanie osiągnąć play-off i zrobić dobry wynik dla tego miasta, sponsorów i tych świetnych kibiców, którzy nas dopingują podczas każdego meczu.
Dlaczego po świetnym sezonie w Czarnych Słupsk wybrał pan TBV Start? Wielu pan tą decyzją zaskoczył.
Zostałem w PLK, bo nie byłem jeszcze gotowy na grę w silniejszej lidze. Ostatni sezon był niezły w moim wykonaniu, ale po jego zakończeniu miałem pewien niedosyt. Wiedziałem, że stać mnie na lepszą grę. Lublin zaoferował mi dobre warunki i pomyślałem sobie: "dlaczego nie?" Zebrałem kilka opinii na temat tego klubu i każda z nich była pozytywna. Wcześniej umowę podpisał James Washington, który wydzwaniał do mnie i nalegał: "przyjdź, przyjdź, stworzymy duet marzeń". To mnie ostatecznie przekonało.
Wiem, że Czarni również oferowali panu kontrakt.
To prawda, ale nie chciałem dłużej funkcjonować w takiej niepewności. Klub nie do końca jest stabilny, obawiałem się o swoją przyszłość, dlatego szukałem innego pracodawcy. Chciałem trafić do zespołu, w którym będę skupić się tylko na koszykówce.